Minnou - spoko....nom... dziwni jacyś.... Ach Kushina potrafi każdego zmienić....
Kushina Uzumaki - też tak uwarzam , ale takto by ich już nie było.... ja też czuję to napięcie pomiędzy nimi.... jak ja chce się znaleźć na jej miejscu! no oczywiście, że są!
Jagoda Lee - spoko :D... nom zaciera rączki...
Jagoda Lee - przepraszam i daj winogrono! popieram....
Minnou - i masz notkę z córeczką... no właśnie... Kushina by cię za to zabiła... A właśnie, że nie!
Kushina Uzumaki - potwierdzam ...
Trening, pomoc w domu Hokage, trening i dom. Tak
właśnie wygląda plan dnia drużyny 9 i Sakoru. Już pokutują drugi tydzień. Lecz
podczas dzisiejszego treningu nadeszła zmiana. Pod koniec treningu znak Kushiny
na lewej dłoni zaczął ją piec. Wiedziała co to oznacza. Zatrzymała się. Panowie
na nią spojrzeli.
- Idziesz?- spytał się Dark.
- Zaraz tylko poprawię końcówkę mojej nowej techniki dattebamo. Wy już zacznijcie.
- Dobra.- odpowiedział Mark ciągnąc brata. Gdy już ich nie było spojrzała na dłoń. Róża tym razem miała kolory. Nagle obok niej pokazała się dziewczyna. Miała złote oczy i biało-czarne włosy. Złapała Bee za rękę i znikły. Mark i Dark doszli do domu Namikaze i przywitali się z Sakoru i Amiho nową członkinią bandy.
- A gdzie Kushina?- spytała się dziewczyna.
- Chciała coś dopracować w jakieś technice. To co dziś mamy zrobić?- spytał się Mark.
- Nic. Moja babcia nie ma dla was już nic do zrobienia. Ale zapraszam was do siebie.- rzekła, złapała panów za ręce i pociągnęła w stronę drzwi wejściowych. Weszli do domu a następnie do pokoju dziewczyny. Minato właśnie studiował pewien zwój gdy nagle znalazł się przed Kuramą.
- Co jest lisie?
- Twoja koleżaneczka ma kłopoty.- wychrypiał Kyubi.
- Jaka koleżaneczka Kyubi?- zapytał chłopak. Nagle usłyszeli trzeci głos.
- Kyubi nie wtrącaj się! Ty też młody! Nic nam nie jest!- krzyknął Gyuki i zniknął z głowy Namikaze. On też powrócił do rzeczywistości. Odłożył zwój, przebrał się w strój do ćwiczeń i wyszedł z domu. Ruszył w stronę pola treningowego. Nie śpieszyło mu się nigdzie…. Tym czasem u Bee. Młoda znajdowała się dobrze jej znanym miejscu. Była w pałacu królowej. Wraz z Kokimo starszą wojowniczką ruszyła w stronę Sali tronowej. Doszły do ogromnych drzwi i je lekko dotknęły a one same się otworzyły. Weszły do pomieszczenia a Kushina ujrzała jedenaście początkujących jak ona wojowniczek. Ustawiła się wraz ze swoją mentorką , obok córki królowej. Królowa podniosła się z tronu.
- Moje drogie uczennice. Cieszę się, że już tyle umiecie. Wraz z waszymi mentorkami chcemy was powiadomić, że zostajecie już pełnoprawnymi wojowniczkami. Każda z was dostanie naszyjniki, dzięki którym…. Same się przekonacie. Nadal zobowiązuje was zasada. Nikomu nie możecie o tym powiedzieć. Strażnicy tylko czyhają na wasze życie aby was zabić. A teraz możecie powrócić do domów. Kushino ty zostań. Muszę z tobą porozmawiać.- rzekła królowa a pozostali opuścili pomieszczenie oprócz dziewczyny.
- Tak wasza wysokość?- spytała gdy drzwi się zamknęły. Została poproszona gestem ręki o podejście. Podeszła i została pociągnięta w dół na ławkę. Królowa patrzyła na nią matczynym wzrokiem.
- Chce cię ostrzec moja droga. Wśród was jest jeden z strażników. Chce zdobyć dla niego jedno z wnucząt uczniów moich dzieci.
- CO?! Chce zdobyć Tami, Menme , Amiho lub Minato?!- spytała a królowa pokiwała głową.
- Będzie chciał mieć jichuriki tak jak ja. Tak więc to Minato jest jego celem.
- To przed kim mam go niby chronić dattebamo?!
- Przed niejakim Inoichi. Miałaś już z nim styczność. To jeden z tych , których pobiłaś pierwszego dnia w tej wiosce.- powiedziała a Kushina wiedziała o kogo chodzi.- Musisz go przed nimi chronić. Nie możemy pozwolić aby go dostał.
- Oczywiście wasza wysokość. Mam takie…. Albo już nieważne dattebamo.
- Co takiego kochanie?
- No bo wiem, że nie można się o to królowej pytać, ale ciekawość mnie już tyle czasu zżera, że…. Dlaczego strażnicy chcą naszej śmierci dattebamo?- wypowiedziała na jednym wydechu. Królowa spojrzała na nią. Nikt jeszcze się jej o to nie spytał. Posłała jej uśmiech i spojrzała w lustro. Kushina poszła za jej przykładem.
- Kiedyś ja z królem strażników byliśmy przyjaciółmi. Ale to się zmieniło. Gdy byłam w twoim wieku musiałam z nim walczyć, ale nie na śmierć i życie tylko na umiejętności. Wygrałam i zostałam królową wszystkich istot. On natomiast został moim strażnikiem. Gdy sama sobie nie mogłam dać rady ten od razu się przy mnie pojawiał i pomagał. I tak było przez 3000 lat. Gdy byłam już w wieku 20 lat a on 23 zakochał się we mnie. Wiedzieliśmy, że nie możemy się w sobie zakochać ani ze sobą współżyć. Poza tym ja nic do niego nie czułam oprócz przyjaźni. Ale on tego nie mógł zrozumieć. Pragnął mnie posiąść. I tego dokonał. Zgwałcił mnie a potem został wypędzony z mojego królestwa. Sam siebie na to skazał. I zaszłam w ciążę. Po 12 miesiącach urodziłam dwójkę dzieci. Zapewne ich znasz, to Bóg Śmierci i Anioł Śmierci. Gdy się o tym dowiedział chciał ich zabrać, ale ja ani one nie chciały z nim być. I myśleliśmy, że sobie odpuści, lecz nie. Kilka tygodni po tym zaatakował nas. Jego lojalni strażnicy , którzy z nim odeszli zabili swoich i wojowniczki. Gdy chcieli mnie zabić nagle obronił mnie Jubi. On został pokonany a ja wyczyściłam wszystkim żywym strażnikom pamięć, a jemu odebrałam moc wykrywania wojowniczek. I po tym incydencie przeniosłam się tutaj. Od tamtej pory sama uczyłam wojowniczki. Wymazałam z historii to co było dla nas najgorsze. Już nigdy nie miałam rodzonego dziecka. Tylko adoptowane. Tak właśnie jest z moją córką Stellą. Ona o tym wie. Tak samo wy młode wojowniczki jesteście dla mnie córkami.
- Dlaczego bestie się ciebie boją dattebamo?- spytała zanim nie ugryzła się w język. Królowa się zaśmiała.
- One się mnie nie boją. Po prostu nie okazują swoich uczuć. To tyle. Ale wiedzą , że je kocham. Chyba powinnaś już wracać moja droga.
- Co? Nie! Ja mam jeszcze tak wiele pytań dattebamo!
- Wiem kochanie, wiem. Ale musisz ocalić Minato przed Inoichim i nim. A teraz oni są ze sobą i może on w każdej chwili go zabrać.
- Hai. Do widzenia wasza wysokość.- rzekła kłaniając się. Królowa przytuliła ją do siebie i pocałowała w czoło. Kushina posłała jej uśmiech i dotknęła naszyjnika. Znikła by po chwili znaleźć się na polu treningowym. Usłyszała głosy. Od razu przypomniała sobie jaką wymówką spławiła swoich kumpli. Zaczęła wykonywać pieczęcie. Nadal nie mogła się uspokoić po tym co usłyszała z ust królowej. Naszyjnik z motylem był schowany pod jej bluzką. Cieszyła się jak głupia, że w końcu została wojowniczką. Gdy niewiele brakowało aby technika się udała zauważyła ich i spadła na ziemie. Przed mocnym uderzeniem uchronił ją Namikaze. Posłał jej czarujący uśmiech dla kobiet, ale dla niego był on normalny.
- Co ty wyprawiasz?
- Też jestem tego ciekawa dattebamo. Co ty tu robisz?
- Przyszedłem trenować, a co?
- Z kimś?
- Tak.- rzekł i spojrzał za siebie , ale nie zobaczył tam nic prócz pustki.
- Chyba twój przyjaciel cię zostawił.
- Najwyraźniej tak…. Chcesz ze mną potrenować?
- CO?! Chyba cię pogięło! Przecież możemy ze sobą walczyć.
- Raczej nie. Nie będą chcieli aby jichuriki ze sobą walczyli.
- Racja…. To co chcesz potrenować dattebamo?
- Twoją szybkość.- powiedział ze złośliwym uśmiechem. Kushina wyrwała się z jego ramion i upadła na cztery litery. Usłyszała jego śmiech. Podał jej dłoń. Złapała ją i pociągnęła go na ziemie. Zaczął się turlać i przy okazji pociągnął za sobą Bee. Turlali się obok siebie a dziewczyna go zaczęła wyzywać, a ten zanosił się śmiechem. W stronę tego samego pola treningowego kierowali się dziadkowie chłopaka. Chcieli przypomnieć ich pierwszy pocałunek , który zapieczętował o ich przyszłości. Hanabero szła otoczona ramieniem męża. Usłyszeli śmiechy. Ukryli się zza drzewami. Hanabero ujrzała swojego wnuka, który uciekał przed młodą Bee i się z niej śmiał. Nagle dziewczyna na niego skoczyła.
- Mam cię Namikaze!!!!- krzyknęła i chciała go uderzyć w twarz za co jej zrobił. Niestety dla niej złapał ją za rękę i znalazła się pod nim.- Złaź ze mnie idioto dattebamo!!!!- krzyknęła i starała się go z siebie zrzucić. Już miała zacząć mu grozić, lecz chłopak złapał w jedną dłoń jej nadgarstki a drugą zakrył usta.
- Kobiety nie powinny przeklinać ani grozić.- rzekł a jego babcia o mało co nie krzyknęła ze śmiechu. Na szczęście uratował ich przed wydaniem Minato zakrywając żonie usta dłonią. Przypatrywali się poczynaniom młodzieży. Dziewczyna się szarpała a chłopak się śmiał. Udało jej się wydostać jedną nogę, którą kopnęła go w głowę. Zabrał swoje ręce aby nie zderzyć się z twarzą dziewczyny. Ich twarze dzieliły milimetry. I nagle…. Madara wraz z siostrą trenowali pod okiem ojca. Chciał pomóc swoim dzieciom aby zdały egzamin na jonina. Saki upadła na ziemię. W jej oczach były łzy. Po raz trzydziesty została pokonana przez brata. Ojciec do niej podszedł ale wcześniej kazał Madarze wyjść i zamknąć drzwi. Ukucnął przy córce.
- Co jest Saki?- spytał a córka z płaczem rzuciła się ojcu na szyję.
- Dlaczego jestem zakałą rodziny?!- krzyknęła smutna ze łzami cieknącymi jej strumieniem z oczu. Ojciec przytulił ją do siebie.
- Nie mów tak. Twoja matka jak była w czasach naszej drużyny w wieku 12 lat była ciamajdą. A teraz co? Nawet ja i Naruto jej się baliśmy. A wiesz dlaczego twoja matka jest taka silna?- spytał a córka wtulona w ojca pokiwała głową.- Bo trenowała pod okiem Gondaime. Może niech matka cię trenuje. Może kobieca ręka jest ci potrzebna? I przestań płakać. Nie przystoi tak pięknej dziewczynie płakać.- rzekł z uśmiechem. Saki oderwała się od koszuli ojca i posłała mu blady uśmiech. Po czym pognała do kuchni gdzie była jej mama.
- Mamo!! Możesz mnie czegoś nauczyć na egzamin?- spytała a matka posłała jej uśmiech.
- Oczywiście kochanie. Tak więc idziemy na pole treningowe!- krzyknęła uśmiechnięta. Wyłączyła już zrobiony obiad i wraz z córką poszły na pole. Na polu dziewczyna wpadła na Darka a jej matka się zaśmiała. Zostawiła dzieciaki same a chłopak zaczął ją przepraszać a ona się śmiała. Gdy spojrzeli sobie przez przypadek w oczy zostali trafieni strzałą amora…. Soka wraz z Tami byli przy akademii. Śmiali się i wspominali czasy kiedy to jeszcze oni do niej chodzili. Chłopak złapał ją za dłoń i dalej szli…. Naruto i Hinata szli przez ulice wioski. Mieszkańcy kłaniali im się a oni im…. Był zachód słońca. Młodzi jichuriki leżeli na ziemi ciężko oddychając. Byli zmęczeni. Ich mięśnie odmówiły im posłuszeństwa.
- Nieźle walczysz Kushina.- przyznał Minato uśmiechając się do niej.
- Ty również Minato.- odpowiedziała mu i tak samo jak on uśmiechnęła się. Babcia chłopaka była zawiedziona. Myślała, że do czegoś dojdzie a tu takie rozczarowanie. Jej mąż przeniósł ich do domu i położył na łóżku całując ją namiętnie w usta…. Młodzi dalej leżeli na trawie i patrzyli się w chmury.
- Czy masz jakieś marzenie?- spytał się chłopak.
- Tak. Zamierzam zostać Gondaime Raikage dattebamo! I jeszcze dwa inne , ale jedno z nich jest takie… Hmmm… intymne? Chyba tak. A ty?
- Ja też zamierzam zostać Kage swojej wioski. A do tego zamierzam zostać najlepszym jichuriki jakiego widział ten świat.- powiedział a dziewczyna się zaśmiała.
- Ty i najlepszy jichuriki? Błagam nie rozśmieszaj mnie! To jest już wiadome, że ja jestem najlepszym jichuriki na świecie dattebamo.
- Ta jasne.- rzekł z sarkazmem.
- No tak. Gyuki i ja nigdy nie mieliśmy sporów. A poza tym mogę go wypuścić z całą czakrą z mojego ciała a on i tak z niej nie skorzysta i nie ucieknie ani mnie nie zabije dattebamo.
- U mnie to samo.- rzekł i zaczęło padać…. Biegli śmiejąc się ulicami wioski. Ludzie dawno byli w swoich domach. Kushina biegła do domu Namikaze bo tam byli jej kumple, którzy mają kluczę. Skaczą po kałużach jak małe dzieci. Ale ich to nie obchodzi. Po kilku minutach dotarli do drzwi domu chłopaka. Były zamknięte. Stali schowani pod małym poddaszem. Ich ciała się ze sobą stykały. Czuli ciepło drugiej osoby. Jej oddech na twarzy. Do drzwi na palcach podeszła Tami. Spojrzała przez noktowizor i pognała do pokoju babci.
- Kto się tam dobija dattebane?- spytała patrząc na wnuczkę.
- Minato wraz ze swoją dziewczyną.- powiedziała z chytrym uśmiechem.
- Dziewczyną?!- spytali wszyscy obecni w pomieszczeniu. Nagle usłyszeli głośne kichnięcie.
- Oni się tam zaraz rozchorują. Wpuść ich do domu Tami dattebane.- poleciła a blondynka poszła otworzyć im drzwi. Akurat Kushina znowu kichnęła a jej włosy zasłoniły jej twarz. „ Wygląda tak pięknie” wymsknęło się w myślach Minato. Szybko się za to skarcił. Popchnął dziewczynę do środka. A ta znów kichnęła. Hanabero weszła do przedpokoju z ręcznikami. Mark i Dark szli za nią z kubkami z gorącym piciem.
- Wy idioci! W tej chwili idziemy do domu dattebamo!- już chciała coś jeszcze dodać ale przerwało jej kichniecie przez , które upadła na cztery litery. Mark od razu się przy niej znalazł i dotknął jej czoła.
- Masz gorączkę.
- To przez was! A teraz dajcie mi klucze dattebamo. Idę do mieszkania.- rzekła i znów kichnęła.
- Chce cię moja droga poinformować, że przez ten tydzień ty i twoi przyjaciele jesteście pod moją i mojego męża opieką.
- Nom. Ponieważ twoja matka, ojciec i wujek wraz z Hokage i Kazekage gdzieś pojechali na jakiś zjazd.- dopowiedział Dark. Kushina podeszła do chorej i poszły do jej tymczasowego pokoju.
- Idź się wykąp. Zaraz do ciebie przyjdę.
- Dobrze dattebamo.- rzekła i kichnęła. W duszy przeklinała swoich kumpli za to, że zabrali klucze. Nalała do wanny gorącej wody. Podeszła do łóżka na , którym była jej torba i wyjęła czyste spodnie od dresu i koszule. Zakręciła wodę i zanurzyła się w wodzie….
- Idziesz?- spytał się Dark.
- Zaraz tylko poprawię końcówkę mojej nowej techniki dattebamo. Wy już zacznijcie.
- Dobra.- odpowiedział Mark ciągnąc brata. Gdy już ich nie było spojrzała na dłoń. Róża tym razem miała kolory. Nagle obok niej pokazała się dziewczyna. Miała złote oczy i biało-czarne włosy. Złapała Bee za rękę i znikły. Mark i Dark doszli do domu Namikaze i przywitali się z Sakoru i Amiho nową członkinią bandy.
- A gdzie Kushina?- spytała się dziewczyna.
- Chciała coś dopracować w jakieś technice. To co dziś mamy zrobić?- spytał się Mark.
- Nic. Moja babcia nie ma dla was już nic do zrobienia. Ale zapraszam was do siebie.- rzekła, złapała panów za ręce i pociągnęła w stronę drzwi wejściowych. Weszli do domu a następnie do pokoju dziewczyny. Minato właśnie studiował pewien zwój gdy nagle znalazł się przed Kuramą.
- Co jest lisie?
- Twoja koleżaneczka ma kłopoty.- wychrypiał Kyubi.
- Jaka koleżaneczka Kyubi?- zapytał chłopak. Nagle usłyszeli trzeci głos.
- Kyubi nie wtrącaj się! Ty też młody! Nic nam nie jest!- krzyknął Gyuki i zniknął z głowy Namikaze. On też powrócił do rzeczywistości. Odłożył zwój, przebrał się w strój do ćwiczeń i wyszedł z domu. Ruszył w stronę pola treningowego. Nie śpieszyło mu się nigdzie…. Tym czasem u Bee. Młoda znajdowała się dobrze jej znanym miejscu. Była w pałacu królowej. Wraz z Kokimo starszą wojowniczką ruszyła w stronę Sali tronowej. Doszły do ogromnych drzwi i je lekko dotknęły a one same się otworzyły. Weszły do pomieszczenia a Kushina ujrzała jedenaście początkujących jak ona wojowniczek. Ustawiła się wraz ze swoją mentorką , obok córki królowej. Królowa podniosła się z tronu.
- Moje drogie uczennice. Cieszę się, że już tyle umiecie. Wraz z waszymi mentorkami chcemy was powiadomić, że zostajecie już pełnoprawnymi wojowniczkami. Każda z was dostanie naszyjniki, dzięki którym…. Same się przekonacie. Nadal zobowiązuje was zasada. Nikomu nie możecie o tym powiedzieć. Strażnicy tylko czyhają na wasze życie aby was zabić. A teraz możecie powrócić do domów. Kushino ty zostań. Muszę z tobą porozmawiać.- rzekła królowa a pozostali opuścili pomieszczenie oprócz dziewczyny.
- Tak wasza wysokość?- spytała gdy drzwi się zamknęły. Została poproszona gestem ręki o podejście. Podeszła i została pociągnięta w dół na ławkę. Królowa patrzyła na nią matczynym wzrokiem.
- Chce cię ostrzec moja droga. Wśród was jest jeden z strażników. Chce zdobyć dla niego jedno z wnucząt uczniów moich dzieci.
- CO?! Chce zdobyć Tami, Menme , Amiho lub Minato?!- spytała a królowa pokiwała głową.
- Będzie chciał mieć jichuriki tak jak ja. Tak więc to Minato jest jego celem.
- To przed kim mam go niby chronić dattebamo?!
- Przed niejakim Inoichi. Miałaś już z nim styczność. To jeden z tych , których pobiłaś pierwszego dnia w tej wiosce.- powiedziała a Kushina wiedziała o kogo chodzi.- Musisz go przed nimi chronić. Nie możemy pozwolić aby go dostał.
- Oczywiście wasza wysokość. Mam takie…. Albo już nieważne dattebamo.
- Co takiego kochanie?
- No bo wiem, że nie można się o to królowej pytać, ale ciekawość mnie już tyle czasu zżera, że…. Dlaczego strażnicy chcą naszej śmierci dattebamo?- wypowiedziała na jednym wydechu. Królowa spojrzała na nią. Nikt jeszcze się jej o to nie spytał. Posłała jej uśmiech i spojrzała w lustro. Kushina poszła za jej przykładem.
- Kiedyś ja z królem strażników byliśmy przyjaciółmi. Ale to się zmieniło. Gdy byłam w twoim wieku musiałam z nim walczyć, ale nie na śmierć i życie tylko na umiejętności. Wygrałam i zostałam królową wszystkich istot. On natomiast został moim strażnikiem. Gdy sama sobie nie mogłam dać rady ten od razu się przy mnie pojawiał i pomagał. I tak było przez 3000 lat. Gdy byłam już w wieku 20 lat a on 23 zakochał się we mnie. Wiedzieliśmy, że nie możemy się w sobie zakochać ani ze sobą współżyć. Poza tym ja nic do niego nie czułam oprócz przyjaźni. Ale on tego nie mógł zrozumieć. Pragnął mnie posiąść. I tego dokonał. Zgwałcił mnie a potem został wypędzony z mojego królestwa. Sam siebie na to skazał. I zaszłam w ciążę. Po 12 miesiącach urodziłam dwójkę dzieci. Zapewne ich znasz, to Bóg Śmierci i Anioł Śmierci. Gdy się o tym dowiedział chciał ich zabrać, ale ja ani one nie chciały z nim być. I myśleliśmy, że sobie odpuści, lecz nie. Kilka tygodni po tym zaatakował nas. Jego lojalni strażnicy , którzy z nim odeszli zabili swoich i wojowniczki. Gdy chcieli mnie zabić nagle obronił mnie Jubi. On został pokonany a ja wyczyściłam wszystkim żywym strażnikom pamięć, a jemu odebrałam moc wykrywania wojowniczek. I po tym incydencie przeniosłam się tutaj. Od tamtej pory sama uczyłam wojowniczki. Wymazałam z historii to co było dla nas najgorsze. Już nigdy nie miałam rodzonego dziecka. Tylko adoptowane. Tak właśnie jest z moją córką Stellą. Ona o tym wie. Tak samo wy młode wojowniczki jesteście dla mnie córkami.
- Dlaczego bestie się ciebie boją dattebamo?- spytała zanim nie ugryzła się w język. Królowa się zaśmiała.
- One się mnie nie boją. Po prostu nie okazują swoich uczuć. To tyle. Ale wiedzą , że je kocham. Chyba powinnaś już wracać moja droga.
- Co? Nie! Ja mam jeszcze tak wiele pytań dattebamo!
- Wiem kochanie, wiem. Ale musisz ocalić Minato przed Inoichim i nim. A teraz oni są ze sobą i może on w każdej chwili go zabrać.
- Hai. Do widzenia wasza wysokość.- rzekła kłaniając się. Królowa przytuliła ją do siebie i pocałowała w czoło. Kushina posłała jej uśmiech i dotknęła naszyjnika. Znikła by po chwili znaleźć się na polu treningowym. Usłyszała głosy. Od razu przypomniała sobie jaką wymówką spławiła swoich kumpli. Zaczęła wykonywać pieczęcie. Nadal nie mogła się uspokoić po tym co usłyszała z ust królowej. Naszyjnik z motylem był schowany pod jej bluzką. Cieszyła się jak głupia, że w końcu została wojowniczką. Gdy niewiele brakowało aby technika się udała zauważyła ich i spadła na ziemie. Przed mocnym uderzeniem uchronił ją Namikaze. Posłał jej czarujący uśmiech dla kobiet, ale dla niego był on normalny.
- Co ty wyprawiasz?
- Też jestem tego ciekawa dattebamo. Co ty tu robisz?
- Przyszedłem trenować, a co?
- Z kimś?
- Tak.- rzekł i spojrzał za siebie , ale nie zobaczył tam nic prócz pustki.
- Chyba twój przyjaciel cię zostawił.
- Najwyraźniej tak…. Chcesz ze mną potrenować?
- CO?! Chyba cię pogięło! Przecież możemy ze sobą walczyć.
- Raczej nie. Nie będą chcieli aby jichuriki ze sobą walczyli.
- Racja…. To co chcesz potrenować dattebamo?
- Twoją szybkość.- powiedział ze złośliwym uśmiechem. Kushina wyrwała się z jego ramion i upadła na cztery litery. Usłyszała jego śmiech. Podał jej dłoń. Złapała ją i pociągnęła go na ziemie. Zaczął się turlać i przy okazji pociągnął za sobą Bee. Turlali się obok siebie a dziewczyna go zaczęła wyzywać, a ten zanosił się śmiechem. W stronę tego samego pola treningowego kierowali się dziadkowie chłopaka. Chcieli przypomnieć ich pierwszy pocałunek , który zapieczętował o ich przyszłości. Hanabero szła otoczona ramieniem męża. Usłyszeli śmiechy. Ukryli się zza drzewami. Hanabero ujrzała swojego wnuka, który uciekał przed młodą Bee i się z niej śmiał. Nagle dziewczyna na niego skoczyła.
- Mam cię Namikaze!!!!- krzyknęła i chciała go uderzyć w twarz za co jej zrobił. Niestety dla niej złapał ją za rękę i znalazła się pod nim.- Złaź ze mnie idioto dattebamo!!!!- krzyknęła i starała się go z siebie zrzucić. Już miała zacząć mu grozić, lecz chłopak złapał w jedną dłoń jej nadgarstki a drugą zakrył usta.
- Kobiety nie powinny przeklinać ani grozić.- rzekł a jego babcia o mało co nie krzyknęła ze śmiechu. Na szczęście uratował ich przed wydaniem Minato zakrywając żonie usta dłonią. Przypatrywali się poczynaniom młodzieży. Dziewczyna się szarpała a chłopak się śmiał. Udało jej się wydostać jedną nogę, którą kopnęła go w głowę. Zabrał swoje ręce aby nie zderzyć się z twarzą dziewczyny. Ich twarze dzieliły milimetry. I nagle…. Madara wraz z siostrą trenowali pod okiem ojca. Chciał pomóc swoim dzieciom aby zdały egzamin na jonina. Saki upadła na ziemię. W jej oczach były łzy. Po raz trzydziesty została pokonana przez brata. Ojciec do niej podszedł ale wcześniej kazał Madarze wyjść i zamknąć drzwi. Ukucnął przy córce.
- Co jest Saki?- spytał a córka z płaczem rzuciła się ojcu na szyję.
- Dlaczego jestem zakałą rodziny?!- krzyknęła smutna ze łzami cieknącymi jej strumieniem z oczu. Ojciec przytulił ją do siebie.
- Nie mów tak. Twoja matka jak była w czasach naszej drużyny w wieku 12 lat była ciamajdą. A teraz co? Nawet ja i Naruto jej się baliśmy. A wiesz dlaczego twoja matka jest taka silna?- spytał a córka wtulona w ojca pokiwała głową.- Bo trenowała pod okiem Gondaime. Może niech matka cię trenuje. Może kobieca ręka jest ci potrzebna? I przestań płakać. Nie przystoi tak pięknej dziewczynie płakać.- rzekł z uśmiechem. Saki oderwała się od koszuli ojca i posłała mu blady uśmiech. Po czym pognała do kuchni gdzie była jej mama.
- Mamo!! Możesz mnie czegoś nauczyć na egzamin?- spytała a matka posłała jej uśmiech.
- Oczywiście kochanie. Tak więc idziemy na pole treningowe!- krzyknęła uśmiechnięta. Wyłączyła już zrobiony obiad i wraz z córką poszły na pole. Na polu dziewczyna wpadła na Darka a jej matka się zaśmiała. Zostawiła dzieciaki same a chłopak zaczął ją przepraszać a ona się śmiała. Gdy spojrzeli sobie przez przypadek w oczy zostali trafieni strzałą amora…. Soka wraz z Tami byli przy akademii. Śmiali się i wspominali czasy kiedy to jeszcze oni do niej chodzili. Chłopak złapał ją za dłoń i dalej szli…. Naruto i Hinata szli przez ulice wioski. Mieszkańcy kłaniali im się a oni im…. Był zachód słońca. Młodzi jichuriki leżeli na ziemi ciężko oddychając. Byli zmęczeni. Ich mięśnie odmówiły im posłuszeństwa.
- Nieźle walczysz Kushina.- przyznał Minato uśmiechając się do niej.
- Ty również Minato.- odpowiedziała mu i tak samo jak on uśmiechnęła się. Babcia chłopaka była zawiedziona. Myślała, że do czegoś dojdzie a tu takie rozczarowanie. Jej mąż przeniósł ich do domu i położył na łóżku całując ją namiętnie w usta…. Młodzi dalej leżeli na trawie i patrzyli się w chmury.
- Czy masz jakieś marzenie?- spytał się chłopak.
- Tak. Zamierzam zostać Gondaime Raikage dattebamo! I jeszcze dwa inne , ale jedno z nich jest takie… Hmmm… intymne? Chyba tak. A ty?
- Ja też zamierzam zostać Kage swojej wioski. A do tego zamierzam zostać najlepszym jichuriki jakiego widział ten świat.- powiedział a dziewczyna się zaśmiała.
- Ty i najlepszy jichuriki? Błagam nie rozśmieszaj mnie! To jest już wiadome, że ja jestem najlepszym jichuriki na świecie dattebamo.
- Ta jasne.- rzekł z sarkazmem.
- No tak. Gyuki i ja nigdy nie mieliśmy sporów. A poza tym mogę go wypuścić z całą czakrą z mojego ciała a on i tak z niej nie skorzysta i nie ucieknie ani mnie nie zabije dattebamo.
- U mnie to samo.- rzekł i zaczęło padać…. Biegli śmiejąc się ulicami wioski. Ludzie dawno byli w swoich domach. Kushina biegła do domu Namikaze bo tam byli jej kumple, którzy mają kluczę. Skaczą po kałużach jak małe dzieci. Ale ich to nie obchodzi. Po kilku minutach dotarli do drzwi domu chłopaka. Były zamknięte. Stali schowani pod małym poddaszem. Ich ciała się ze sobą stykały. Czuli ciepło drugiej osoby. Jej oddech na twarzy. Do drzwi na palcach podeszła Tami. Spojrzała przez noktowizor i pognała do pokoju babci.
- Kto się tam dobija dattebane?- spytała patrząc na wnuczkę.
- Minato wraz ze swoją dziewczyną.- powiedziała z chytrym uśmiechem.
- Dziewczyną?!- spytali wszyscy obecni w pomieszczeniu. Nagle usłyszeli głośne kichnięcie.
- Oni się tam zaraz rozchorują. Wpuść ich do domu Tami dattebane.- poleciła a blondynka poszła otworzyć im drzwi. Akurat Kushina znowu kichnęła a jej włosy zasłoniły jej twarz. „ Wygląda tak pięknie” wymsknęło się w myślach Minato. Szybko się za to skarcił. Popchnął dziewczynę do środka. A ta znów kichnęła. Hanabero weszła do przedpokoju z ręcznikami. Mark i Dark szli za nią z kubkami z gorącym piciem.
- Wy idioci! W tej chwili idziemy do domu dattebamo!- już chciała coś jeszcze dodać ale przerwało jej kichniecie przez , które upadła na cztery litery. Mark od razu się przy niej znalazł i dotknął jej czoła.
- Masz gorączkę.
- To przez was! A teraz dajcie mi klucze dattebamo. Idę do mieszkania.- rzekła i znów kichnęła.
- Chce cię moja droga poinformować, że przez ten tydzień ty i twoi przyjaciele jesteście pod moją i mojego męża opieką.
- Nom. Ponieważ twoja matka, ojciec i wujek wraz z Hokage i Kazekage gdzieś pojechali na jakiś zjazd.- dopowiedział Dark. Kushina podeszła do chorej i poszły do jej tymczasowego pokoju.
- Idź się wykąp. Zaraz do ciebie przyjdę.
- Dobrze dattebamo.- rzekła i kichnęła. W duszy przeklinała swoich kumpli za to, że zabrali klucze. Nalała do wanny gorącej wody. Podeszła do łóżka na , którym była jej torba i wyjęła czyste spodnie od dresu i koszule. Zakręciła wodę i zanurzyła się w wodzie….