niedziela, 28 lipca 2013

ROZDZIAŁ 7

Byli na tej samej polanie co wtedy. Kushina usiadła na trawie pociągając chłopaka na dół. Spojrzała na niego.
- Dlaczego z nim poszedłeś dattebamo?- spytała patrząc w jego brązowe tęczówki.- Dlaczego wszedłeś do jego królestwa?!
- Z kąt to wiesz?- spytał bacznie jej się przyglądając.
- Bo….
- Bo co?
- Nie twój interes!- krzyknęła uderzając go w twarz i pobiegła tylko sobie znaną stronę. Przyłożył dłoń do policzka. Biegła nie patrząc za siebie „ Co we mnie wstąpiło dattebamo!? Dlaczego się tak zachowuje?!” takie myśli były w umyśle dziewczyny. Nagle się o coś potknęła i zaczęła turlać się z górki. W tym samym czasie Sakoru wraz z Amiho szli trzymając się za ręce po parku. Rozmawiali, chłopak prawił jej komplementy przez co się rumieniła. Ich śledziła Matsumi. Nagle Sakoru zatrzymał się pod drzewem wiśni i złożył na wargach ukochanej błogi pocałunek, w tym samym czasie zaczął wiać lekki wiatr poruszając włosami pary oraz pozwalając płatkom Sakury tańczyć przy nich. Saki wraz z Darkiem siedzieli w domu dziewczyny i chłopak opowiadał jej jak to jest w jego wiosce. Śmiała się z jego opowieści. Oczywiście jej bracia musieli tego słuchać a jakże by inaczej! Nagle korytarzem przechodziła Nahomi i gdy ich ujrzała trzepnęła ich w łeb. Zapukała do pokoju przyjaciółki.
- Hej. To co idziesz?- spytała się kumpeli.
- Sorry, ale…
- Spoko. To na razie.- rzekła wychodząc i zamykając drzwi za sobą. Gdy wyszła spojrzała w niebo. „ Czemu każda z moich przyjaciółek ma chłopaka?! Minato…. Ech! On i tak woli Kushinę! A ją lubię więc jej go nie odbiję do puki ona go nie odtrąci…. Jashinie czemu się nade mną znęcasz?!” tak zamyślona przez przypadek na kogoś wpadła. A tym „ ktosiem” okazał się być Mark. Ich spojrzenia się spotkały i zapomniał języka w gębie. Amor znów puścił swoją strzałę miłości. Chłopak szybko podniósł się z ziemi i pomógł dziewczynie się z niej podnieść. Ta oczarowana jego urodą patrzyła się na niego. Nagle się otrząsnęła.
- Bardzo cię przepraszam. Po prostu się zamyśliłam i….
- Ni się nie stało.- przerwał jej posyłając jej uśmiech.
- Może w ramach przeprosin dasz się zaprosić na lody?
- Z wielką chęcią. Mark Uchimi.- podał jej swoją dłoń.
- Nahomi Uzumaki.- uścisnęła jego dłoń, złapała potem za nadgarstek i pociągnęła w stronę lodziarni. Menma wraz z Ankshi siedzieli na głowie jego ojca i patrzyli na wioskę. Dziewczyna położyła głowę na jego ramieniu a ten oparł swój policzek na jej włosach i tak patrzyli na zachód słońca, który pochłaniał wioskę swoim pięknem i kolorem. Mito siedziała wraz z rodzicami w domu Hokage na kolanach Minato juniora. I jej to bardzo, ale to bardzo się podobało. Oczywiście misio od niego był z nimi. Nagle zaczął padać deszcz. Do domu wleciały pozostałe pociechy szóstego. Każde było mokre i uśmiechnięte a Amiho na dodatek czerwona po pocałunku. Szybko pognali do swoich pokoi. Dark i Mark rozmawiali o „ swoich” przyszłych dziewczynach.
- Teraz tylko znaleźć kogoś dla Kocicy.- stwierdził Dark, po czym wraz z bratem się zaśmiali.
- To będzie trudne. Ale wykonalne.
- Ta…- powiedział kładąc się na kanapie. Tym czasem jinchuriki ośmioogoniastego utknęła w dziurze. A tak właściwie to jej noga w niej utknęła i bez czyjejś pomocy się z niej nie wydostanie a klonów nie użyje bo wyczerpała dozwoloną ilość czakry. Wkurzyła się. „ Pożycz mi czakrę dattebamo.” Poprosiła swoją bestie, która dała jej trochę swojej czakry. Ta uśmiechnęła się i kumulując czakrę w dłoni walnęła w dziurę. Po chwili wyciągnęła z niej nogę. Cała morka ruszyła powolnym krokiem w stronę mieszkania. W odróżnieniu od większości ludzi uwielbiała deszcz. Uspokajał jej zbolałe mięśnie oraz nerwy. Wyciszała się. Ćwiczyła swoją szybkość. Uśmiechnęła się i zaczęła tańczyć w deszczu akurat kiedy była przed drzwiami. Otworzyła je i weszła do mieszkania. Widok jaki tam zastała wywołał u niej uśmiech. Jej rodzice spali na kanapie a jej kumple na podłodze. Podniosła najpierw rodziców , zaniosła do ich sypialni, położyła na łóżku i przykryła kołdrą, potem wróciła po kumpli i to samo zrobiła. Potem napisała kartkę do rodziców , że będzie w parku jakby jej szukali i wyszła na deszcz. Patrzyła w niebo mrużąc delikatnie oczy, krople osadzały się na jej włosach, spływały po twarzy. Szła w kierunku parku. Gdy tam dotarła pojawiła się jej mentorka i razem udały się do pałacu królowej…. Następnego dnia, każdy ciężko trenował. Egzamin na jounina zbliżał się wielkimi krokami. Każdy ciężko trenował a zwłaszcza Kushina. Wczoraj dowiedziała się , że tylko ona może zabić króla strażników i musi przykładać się jeszcze bardziej i mieć się na baczności…. Dni mijały. Właśnie był ostatni dzień ich przygody, dziś każdy z nich zostanie dany testom i dowiedzą się czy nadają się na bycie jouninem czy nie. Drużyna dziewiąta czekała tak jak i pozostałe pod drzwiami od Sali. Kushina się denerwowała. Nie tak bardzo egzaminem tylko tym co miała zrobić po nim. Oparła się o ścianę i zjechała w dół. Jej kumple gadali ze swoimi dziewczynami wiec nie widzieli w jakim jest stanie. Schowała twarz w dłoniach, zamknęła oczy i brała uspokajające wdechy. „ Uspokój się, wdech i wydech Kushina…. Nie dam rady dattebamo!! Nie pokonam go do cholery!! A do tego ma Minato po swojej stronie!!” krzyczała do puki nie poczuła czyiś dłoni na kolanach. Odsłoniła oczy i ujrzała brązowe tęczówki Minato. Posłał jej lekki uśmiech.
- Chcesz się przejść?- spytał a ta od razu przystała i ruszyli na dwór. Mieli jeszcze dwie godziny zanim się wszystko zacznie. Chciała się przy nim odprężyć, lecz nie mogła. Cały czas musi być w gotowości do walki o swoje życie. Nagle została przyciśnięta do ściany przez chłopaka. Nikogo nie było. Jej to nie odpowiadało, a jemu owszem. Jego twarz znalazła się parę centymetrów od jej. Jego oddech łaskotał jej policzki. Jakaś niewidzialna siła pchała ich ku sobie już od ich pierwszego spotkania. Jego twarz zbliżała się coraz bliżej jej. Ich czoła się dotykały a chłopak patrzył w jej oczy. Nagle zatrzymał swoją wędrówkę. Stykali się nosami a ich usta dzieliły milimetry od siebie. Gdy miał już coś powiedzieć, wyjaśnić co do niej czuje jak na złość przerwała mu Temaki. Miał ochotę każdego zabić samym wzrokiem. Oczywiście się od siebie oderwali i Kushina ich zostawiła z kłębiącymi się myślami. Miała wielką ochotę w coś uderzyć lub na kimś się wyżyć. Gdy szykowała się do uderzenia w ścianę drzwi się otworzyły.
- Zapraszam do siebie Kushinę Bee.- rzekł surowy męski głos. Dziewczyna weszła, dalej kipiąc złością….


Witam was. Jak wam mijają wakację? Mam nadzieje, że wytrwaliście do końca i was nie zanudziłam

poniedziałek, 15 lipca 2013

ROZDZIAŁ 6

Dziękujcie za ten rozdział pewnemu zespołowi, który skradł mi serce a mianowicie ONE OK ROCK!!! Zakochałam się w nich od pierwszego usłyszenia ich pierwszej wybranej przeze mnie przez przypadek piosenki!! Dzięki wam moi kochani panowie mam wenę!!!! Tak więc ślę wam gorące całusy, zapraszam do notki i mam nadzieje na wasze słodkie komentarze :D

Kushina była od tego zajścia w śpiączce już tydzień. Jej przyjaciele się o nią zamartwiali. Byli na treningu ze swoimi drużynami. Ale trening drużyny dziewiątej bez Kushiny to nie to samo. W tym samym czasie Kushina była w królestwie śmierci i kłóciła się z Bogiem Śmierci.
- Ale dlaczego nie pozwolisz mi się już obudzić i wrócić na ziemie dattebamo!?
- Bo to i tak nie ma sensu. Jeśli powrócisz i tak zginiesz, a tak jeszcze żyjesz i….
- Ale ja muszę wrócić na ziemie do żywych!! Sam dobrze wiesz, że nastąpi niedługo wojna pomiędzy strażnikami a wojowniczkami dattebamo!!!!- krzyczała zbliżając się do niego bez strachu.
- Nie….- przewał mu głos matki w głowie. „ Kochanie ona musi wrócić do żywych. Ona jest wybraną, która go zabije.”- Dobra smarkulo. Jeśli uda ci się zmierzyć z trzema rzeczami , których się boisz to się obudzisz.
- Jakimi rzeczami dattebamo?
- Pierwsza. Musisz pokonać swoje skrępowanie przy innych facetach. I nie chodzi mi o twoich kumpli. W tym teście będziesz musiała wejść naga do gorących źródeł z największym zboczeńcem na świecie: Jirayą.- rzekł a Bee mina zbladła.- Masz czas. Mi się nigdzie nie śpieszy. Jak będziesz gotowa to mnie tylko ….- przerwała mu.
- Miejmy to z głowy dattebamo.
- No dobrze. Pozbądź się ubrań i bielizny i zaraz wejdziesz do źródeł z nim. Nie będziesz mogła go uderzyć gdy cię dotknie po udzie. A jak dalej to wal śmiało.- powiedział wykonując ruch kataną i rozcinając ciemność. Bee pozbyła się ubrań i pozwalając zakryć swoje ciało włosom ruszyła za nim do źródeł. W nich oczywiście był już zboczeniec. Weszła do nich ze strachem. Czuła na sobie pożądliwy wzrok sannina. Jęknęła w duchu i ruszyła w jego stronę. Zanurzyła się w wodzie bardzo blisko niego i już czuła jego dłoń na swoim udzie. Z trudem się powstrzymywała aby go nie zabić…. Minato był na polanie z Inoichim. Chciał z nim pogadać. Patrzyli w niebo, które nagle stało się czarne. Namikaze został wciągnięty do ciemności i wraz z Inoichim zniknęli. Znajdowali się w ciemnym zamku.
- Chodź za mną.- rzekł z przyjacielskim uśmiechem. „ Nie rób tego dzieciaku!!!!” usłyszał krzyk lisa, lecz go nie posłuchał i poszedł za przyjacielem, któremu ufał. Po kilku minutach dotarli do wielkiej Sali tronowej. Król strażników uśmiechnął się przyjaźnie i z triumfem do przybyszy.
- Ach Inoichi, udało ci się.- rzekł z satysfakcją w głosie.- Tak wasza wysokość.- odpowiedział kłaniając się.- To mój przyjaciel Minato Namikaze.
- Jichuriki dziewięcioogoniastego.- Tak. Gdzie ja jestem?- spytał bez emocjonowym głosem.
- Ach gdzie moje maniery!- skarcił siebie samego.- Jestem Królem strażników, do których należy twój przyjaciel. Naszym celem jest sprawowanie pokoju na całym świecie. Chronimy ludzi przed krwiożerczymi wojowniczkami zabijając je. A ty tu robisz to, że zostałeś wybrany na kolejnego strażnika.- powiedział z chytrym uśmiechem, którego nikt z nich nie rozszyfrował.- Czy pomożesz nam?- No dobrze.- rzekł bez zawahania. Władca wojowników, król Erebus podniósł się ze swojego tronu i podszedł do chłopaka.
- W takim razie za mną, młody strażniku.- rzekł i ruszył tylko sobie znaną stronę. Minato poszedł za nim i trafili do pokoju Erebusa…. Amiho leżała w salonie czytając zwój babci. Musiała trochę poczytać zanim nie wróci do ćwiczeń z matką. Nagle usłyszała dźwięk tłuczonego szkła w kuchni i szybko się w niej znalazła. Kushina stała przy swoim wnuczku i wymachiwała rękoma.
- Co ci się stało dattebane?!
- Ale co mi się niby stało babciu?- spytał zdziwiony chłopak.
- Zmieniłeś się!!! Patrz.- rzekła odwracając go do okna balkonowego. Gdy zobaczył swoje odbicie wstrzymał oddech.
- Co… mi… się… stało…- wyszeptał przerażony.
- Nie wiem.- rzekła i Amiho zauważyła brata. Też krzyknęła by po chwili tulić się do niego. Do pomieszczenia wbiegli pozostali domownicy i stanęli jak wryci na widok najstarszego z rodzeństwa…. Tym czasem w szpitalu w pewnym pokoju siedzieli Sakoru, Mark i Dark. Każdy z nich patrzył na śpiącą dziewczynę. Nagle zauważyli, że zmienia swój wygląd. Zamarli ze strachu, że coś się jej stanie lub dzieje. Chcieli już wołać lekarzy gdy nagle otworzyła oczy. Nie widzieli już tych szaroniebieskich oczu do których przywykli, tylko piękne, błękitne jak karaibski błękit oczy. Zmieniła się też jej fryzura. Owszem nadal miała czerwone włosy z czarnymi końcami, ale ich ułożenie było inne. Uśmiechnęła się na ich widok i rzuciła się na nich.
- Dobry dattebamo…
- Kushina!!- krzyknęli szczęśliwi. Ta się dźwięcznie zaśmiała.
- Dobra koniec czułości dattebamo. Mamy niebawem egzamin do zaliczenia i chce go zdać!! Nie po to przechodziła trzy testu u Boga Śmierci aby nie zostać joninem!!- rzekła z wielkim uśmiechem. Odłączyła kable od swojego ciała i podniosła się z łóżka by ponownie na nie upaść.
- Nie ruszaj się skowronku. Zaraz pójdziemy po lekarzy.- powiedzieli jednocześnie i wyszli szybko z pokoju szukając jakiegoś lekarza. Podniosła się z łóżka, pstryknęła palcami i była ubrana w fioletowy sweter i czarną spódniczkę, czarne podkolanówki i do tego fioletowe buty na małym obcasie. Do pokoju weszli chłopaki a za nimi Sakura z Saki.
- Och widzę , że jesteś już w pełni sił moja droga.
- Hai.
- Dobrze. W takim razie chodź na badania i ci powiem czy możesz opuścić szpital i trenować.- powiedziała i wyszła z pokoju. Kushina poszła za nią a pozostali wybiegli z szpitala i kierowali się na poszukiwania jej rodziców. Biegli po całej wiosce i jedynym miejscem gdzie nie byli to dom Hokage. Całą czwórką spotkali się przed drzwiami i zaczęli w nie pukać jakby wioska płonęła. Drzwi otworzyła Tami.
- Co jest?- spytała zmartwionym głosem nie z powodu ich zachowania tylko tego co się stało z bratem.
- Są u was rodzice Kushiny?- zapytał zdyszany Sakoru.
- Są. A co?- rzekła lecz chłopaki wpadli do domu jak burza. Od razu znaleźli się w salonie i krzyknęli na całe gardła.
- KUSHINA SIĘ OBUDZIŁA!!!!!!- nagle z dachu zleciała Kushina. Za nią matka Saki.
- Nic ci nie jest? Może masz skutki uboczne śpiączki?
- Nic mi nie jest dattebamo. To przez te buty!!- krzyknęła wściekła. Kobieta się zaśmiała i pomogła się jej podnieść z ziemi. Matka jak i ojciec dziewczyny byli w szoku. Ona też się zmieniła tak samo jak Minato!!! Pomyśleli obydwoje po czym od razu znaleźli się przy córce. Aumii płakała ze szczęścia. Killer się śmiał a Kushina tylko tuliła do siebie rodziców. Nagle odsunęli się od niej i spojrzeli na nią.
- A teraz wytłumacz się nam czemu zmienił się twój wygląd.- rzekła matka.
- Cieszcie , że wygląd się zmienił. Nie chcecie wiedzieć co Bóg Śmierci kazał mi robić abym mogła się obudzić dattebamo.- powiedziała i mimo wolnie się wzdrygnęła.
- I tak nie ominie cię powiedzenie nam co ci się stało.
- Wiem mamo. A teraz czy mogę pani Sakuro iść potrenować dattebamo?
- Tak. Ale niech ktoś z tobą pójdzie. Tak na wszelki wypadek.
- Dobrze. Minato chcesz potrenować ?
- A dlaczego nie ja kwiatuszku?- spytał się Dark.
- Bo wy trenowaliście, a ja chce z kimś kto jest równy moim umiejętnością potrenować a nie z słabiakami jak wy dattebamo.- rzekła i się wraz z nimi zaśmiała.
- Jasne.- odpowiedział Minato stając obok niej i przenosząc ich na tę samom polane co za pierwszym razem walczyli…..


A oto Kushina i Minato po przemianie :


środa, 3 lipca 2013

ROZDZIAŁ 5

Hej kochani! Rozdział pisany na dworze, pod  drzewem w ogródku. Słońce świeci, motylki latają, wiaterek wieje.... To idealna okazja do napisania noci! Dedykacja dla kochanej Jagody Lee z okazji urodzin!! Sto lat moja droga!

Minnou -  spoko...ta jasne....ja też je kocham... nom...spoko....

Kushina Uzumaki - dzięki.... to dobrze...i o to mi chodziło !!

Jagoda Lee - spoko.... to dobrze.... a nie było kissa... też uważam , że babcia nie powinna podglądać...  no albo gdyby Minato dał jej swoją bluzę lub otoczył tymi silnymi, męskimi ramionami..... kurde rozmażyłam się... spoko...





Łąka…. Kolorowa łąka…. Wszędzie kwiaty, w oddali słychać było szmer strumyka, który zapraszał do siebie…. Wiatr rozwiewał włosy jichuriki Gyukiego…. Ptaki zapraszały ją swoimi słodkimi ćwierkami do zabawy…. Dziewczyna zerknęła na swój strój. Była ubrana w luźną, przewiewną fioletową sukienkę sięgającą do kolan i bez ramiączek. Była na bosaka…. Trawa łaskotała jej stopy a wiatr bawił się kosmykami jej włosów, które wydostały się z koka…. Zamknęła swoje duże, szaroniebieskie oczy…. Słuchiwała się w odgłosy natury…. Jej nogi same ruszyły w stronę strumienia…. Zwierzęta zamilkły, wiatr przestał wiać…. Otworzyła oczy…. Przed nią pojawiła się zakapturzona postać z siekierą, złapała ją za krtań i rzuciła do wody…. Gdy się wynurzyła znajdowała się w lochach. Wszędzie było widać mech, czaszki, kości i krew. Dużo krwi. Czuło się w powietrzu zapach stęchlizny. Bee robiło się niedobrze, chodź w dzieciństwie była zmuszana przez radę do bycia w takim miejscu. Przykucnęła do pozycji bojowej i bacznie obserwowała całe pomieszczenie. Nagle została przygwożdżona do ściany jakimiś dziwnymi bolcami. Jej dłonie nie nadawały się do niczego…. Krzyczała…. Dużo krzyczała…. Błagała o to aby ktoś wyjął je z jej dłoni, ale jedyne co słyszała to pogardliwy śmiech…. Znów zobaczyła tego samego gostka z siekierą. Gdy zamachał się przed odcięciem jej głowy zasłonili ją Dark, Mark i Sakoru. Ich głowy odpadły od reszty ciała a ona wyrywała się do przodu z chęcią zabicia tego faceta. Gdy już niewiele brakowało do uwolnienia rąk, jej skóra o coś zahaczyła. Szybko spojrzała na dłonie. Końce bolców były zakończone hakami. Zamaskowana postać otworzyła jakieś drzwi i do pomieszczenia wpadły głowy i ciała bliskich jej osób. Jej rodzice…. Wujek…. Cała rodzina Sakoru…. Rodzina bliźniaków…. Cały klan Namikaze…. Nagle pod jej nogi zostało rzucone ciało Minato. Oddychał. Ledwo , ale jeszcze oddychał…. Otworzył wargi i wydobył się z nich tylko jedno słowo.
- Dlaczego….- i tak jak pozostałym została odcięta mu głowa…. Cała wściekłość wybuchła…. Wyrwała bolce z ściany i rzuciła się na mężczyznę…. Dorwała jego siekierę i zrobiła bez mrugnięcia okiem to samo co on im…. Jego głowa upadła bezgłośnie na ziemie u jej stup…. Upadła na kolana i zaniosła się płaczem…. Nie wiedziała co zrobić…. Nagle przez jej ciało przeszła katana…. Z jej ciała wystrzeliła fontanna krwi…. Jej serce po raz ostatni zabiło zanim nie oddała się ciemności……. Wszyscy domownicy byli w tymczasowym pokoju Bee. Dark wraz z Sakoru starali się ją obudzić a Mark uspokajał pozostałych. Kushina cały czas krzyczała. Nagle Dark zrobił coś za co był pewny, że zostanie zgładzony. A mianowicie uderzył ją w policzek. Ta jak oparzona podniosła się do siadu. Gdy ujrzała przyjaciół rzuciła się na ich szyję z płaczem. Sakoru wydostał się z jej objęć bo nie potrafił już oddychać. Natomiast Dark przytulił ją do siebie i głaskał po plecach.
- Spokojnie…. To tylko sen…- rzekł spokojnie. Wiedział, że to na nią działa uspokajająco.
- Żyjecie…. Żyjecie dattebamo….- powtarzała tak do puki nie krzyknęła i nie pognała do łazienki. Ze strachem patrzyła na swoje dłonie, które miały dziury po bolcach. Mimo wolnie dotknęła miejsca gdzie dostała przebita kataną. Czuła tam dziurę. Znów krzyknęła i upadła na kolana. Do łazienki wbiegli jej kumple. Gdy dostrzegli jej rany znieruchomieli. Ta ich szybko wygoniła z pomieszczenia tym samym nie wpuszczając nikogo innego do łazienki. Zamknęła drzwi na klucz.
- Kushina!! Wpuść nas w tej chwili!!!- krzyczeli jej kumple. Dziewczyna szukała jakieś szybkiej i skutecznej wymówki, aby nie weszli do pomieszczenia.
- Nie zboczeńcy!!!! Chyba was pojebało, że przy was będę się kąpać dattebamo!!!!- krzyknęła. Na ich twarzach pojawił się rumieniec. Gdy chciała podejść do wanny kaszlnęła a z jej ust poleciała krew. Upadła bezgłośnie na kolana. Nagle w głowie Minato pojawił się głos Gyukiego „ POMÓŻ JEJ!!!!!! ONA ZARAZ SIĘ WYKRWAWI!!!!” krzyknął a jichuriki Kuramy znalazł się przy drzwiach od łazienki. Uderzył w nie kilka razy nogą aż się nie rozwaliły. Szybko znalazł się przy Bee. Odwrócił ją na plecy. Jego babcia szybko się przy nich znalazła. Zaczęła tamować krwotok.
- Amiho!! Sakoru!!! Biegiem do szpitala i niech naszykują sale operacyjną dattebane!!- wydała rozkazy. Yondaime złapał młodzież za dłonie i przeniósł do szpitala. Dzieciaki szybko znalazły Shizune, która była na dyżurze. Pod okiem Żółtego Błysku wszystko przygotowali. Mężczyzna wysłał do żony wiadomość, że wszystko jest gotowe.
- Minato weź ją ostrożnie na ręce i przenieś do szpitala, a my już tam idziemy dattebane.- powiedziała i jeszcze sprawdziła stan dziewczyny zanim nie wyszła. Namikaze zdjął bluzę z siebie i okrył ciało dziewczyny. Ostrożnie wziął ją na ręce i przeniósł do szpitala. Od razu pobiegł za pielęgniarką na salę operacyjną. Gdy miał już wyjść coś, a raczej ktoś trzymał go kurczowo za dłoń. Okazało się, że to młoda Bee. To był jej odruch. Minato został przy niej bo nie mogli wydostać jego dłoni z jej mocnego a zarazem delikatnego dla chłopaka uścisku. Jej przyjaciele chodzili w te i we w te niespokojnie. Amiho złapała Sakoru za nadgarstek. Spojrzał na nią i się trochę uspokoił. Podeszła bliżej niego i przytuliła się do niego. Odwzajemnił uścisk i wdychał zapach jej włosów. Uspokajało go to. Dark cały czas chodził niespokojnie a Mark usiadł obok bliźniaków, Tami położyła dłoń na jego kolanie i posłała mu pocieszycielski uśmiech. Odwzajemnił go. Nagle z białego dymu wydostała się postać kobiety. Szybko podbiegła do Darka.
- Co z nią?- spytała się ze strachem.
- Nie wiemy sensei.- rzekł. Nagle podeszła do niego Saki. Położyła mu pocieszycielsko dłoń na ramieniu. Po dwóch godzinach wyszedł lekarz wraz z Minato, którego udało się wydostać z ręki dziewczyny. Matka szybko znalazła się przy lekarzu.
- Zatrzymaliśmy do końca krwawienie. Na razie jest w śpiączce. Jej serce nie powinno tyle wytrzymać. Macie bardzo silną córkę. A mam takie pytanie. Jak do tego doszło?
- Nie wiemy.- powiedział wściekły Mark. W tym samym czasie w Sali obok dziewczyna przebywała w tym samym lochu co podczas snu. Chciała się z niego wydostać, lecz nie potrafiła. Gdy ten sam gość , któremu odrąbała głowę chciał jej to zrobić z krzykiem obudziła się. Jej serce waliło jak opętane. Rozejrzała się. Spojrzała na swoje ciało. Miała przyczepione do niego jakieś rurki. Wyjęła je z ciała. Podniosła się na chwiejnych nogach w łóżka. Pstryknęła palcami i była w luźnym ubraniu. Dotykając ściany szła ostrożnie w stronę drzwi. Dojście do drzwi zajęło jej piętnaście minut, za co była na siebie wściekła. Dotknęła klamki i lekko ją pociągnęła do dołu i ostrożnie wyszła z pomieszczenia. Każdy na nią spojrzał.
- No co?- spytała. Widziała szok wypisany na ich twarzach. Pierwszy oprzytomniał Mark. Znalazł się przy niej.
- CO TY WYPRAWIASZ  DO CHOLERY?!!?!?!- krzyknął na nią wściekły.
- Nie drzyj się na mnie dattebamo!!- krzyknęła i walnęła go w głowę. Oczywiście to ją kosztowało lekkim straceniem równowagi, lecz ją to nie obchodziło. Od razu znalazł się przy niej lekarz.
- Powinnaś być w śpiące. Jakim cudem się z niej obudziłaś a twoje serce dalej pracuje?- spytał szczerze zdziwiony. Każdy na nią spojrzał. Ta mimo wolnie dotknęła naszyjnika, który dziś otrzymała. Wiedziała, że to dzięki niemu nadal żyję.
- Nie mogę powiedzieć dattebamo.- odpowiedziała pełnym powagi głosem.
- Dlaczego?- dopytywał się doktor.
- To tajemnica. Jeśli powiem to….- już chciała powiedzieć co by się z nią stało lecz ugryzła się w język.
- Dokończ.- zachęcił ją. Szybko spojrzała na swoje ręce. Były w bandażu. Dotknęła miejsca gdzie dostała kataną i powróciły obrazy ze snu lub raczej rzeczywistości. Jej ręka nie opuszczała tego miejsca a ona cały czas się nad czymś zastanawiała. Nagle uświadomiła sobie gdzie była i podskoczyła ze strachu na samą myśl o tym. Upadła na cztery litery i puściła piękną wiązankę przekleństw pod adresem bólu w dłoniach. Nagle przy dziewczynie pojawiła się zakapturzona postać.
- Nic ci nie jest moja droga?- spytała kobieta o melodyjnym głosie. Dziewczyna rozpoznała w niej swoją królową.
- Co ty tu robisz?!- spytała i od razu się skarciła za ton głosu, ale nie mogła inaczej aby nie wydać siebie i królowej. Królowa dotknęła ją po policzku i zniknęła. Kushina przeklinała na siebie w głowie. Jej rany znikły o czym dobrze aż za dobrze wiedziała. Podniosła się z podłogi i ruszyła bez żadnego słowa w stronę wyjścia. Gdy otwierała drzwi ujrzała świst siekiery tuż przy jej twarzy. Na szczęście odskoczyła do tyłu. Spojrzała na osobnika i zamarła. To był ten sam gościu co w jej snach.
- Dokończę to co zacząłem w swoich lochach.- rzekł i się na nią rzucił z siekierą. Ta zaczęła uciekać. Nie miała przy sobie broni i to był pech. Nagle się zatrzymała i przeskoczyła nad facetem. Nie mogła biec dalej. Tam byli jej najbliżsi. Wyczytał to jej z oczu i ruszył w tamtym kierunku. Ruszyła za nim. Tami zauważyła jakiegoś zakapturzonego gościa. Nagle dostrzegła siekierę i krzyknęła. Zamachnął się przy jej głowie, ale ostrze zastąpiła dłoń młodej Bee.
- Spierdalaj od nich dattebamo. Chcesz mojej a nie ich śmierci.
- Jakaś szlachetna. Ale wolę abyś cierpiała zanim ci nie odetnę głowy.- rzekł i chciał wyjąć z jej dłoni ostrze siekiery, lecz przytrzymała je.
- Tami!!! Uciekaj!!!- krzyknęła i z wielkim wysiłkiem kopnęła go w brzuch. Odleciał na kilka metrów w tył lądując w ścianie. Wyjęła siekierę z dłoni i przeniosła na nią swoje spojrzenie.- Na co czekasz?! Uciekaj!!!- krzyknęła i zauważyła , że zaczął się budzić. Złapała dziewczynkę za dłoń i pognała do pozostałych.- Schowajcie się dattebamo.- nakazała a Tami pociągnęła ich do Sali w , której się dziewczyna przed chwilą znajdowała. Lekko zostawili otwarte drzwi. Nagle dziewczyna dostała przykuta tymi samymi bolcami do ściany. Zawyła z bólu. Gdy chciał wejść do pomieszczenia gdzie znajdowali się bliskie jej osoby kopnęła go w kroczę. Wyrwała dłonie wraz z bolcami z ściany i wyjęła je sobie zębami. Zaczęła się walka. Siekiera kontra dwa bolce. Amiho cały czas zamartwiała się o swoją przyjaciółkę, bo mogła ją tak nazywać. Dziewczyna oberwała rękojeścią siekiery w klatkę piersiową gdzie przebiła ją katana. Upadła na kolana a z jej ust wyleciała strużka krwi.
- To twój koniec wojowniczko.- rzekł i wziął zamach na jej szyję.  Każdy zamarł. Przed zetknięciem z jej szyją zasłonił kunai Minato. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Odepchnął mężczyznę od dziewczyny i szybko wziął ją na ręce. Gdy chciał ją przenieść ta odchrząknęła. Spojrzał na nią szybko by za chwilę powrócić do przyglądania się oprawcy.
- Zostaw mnie Minato. Chcą mojej śmierci dattebamo a nie waszej. Sama… sama dam sobie… z nim radę… dattebamo…
- Cicho bądź. Nie pozwolę ci zginąć.- powiedział aby tylko ona to słyszała. Przez chwilę ją zatkało, lecz otrzeźwiała gdy tamten gościu chciał uderzyć chłopaka. Kopnęła go w splot słoneczny i wyrwała się Minato.
- To nie twoja walka dattebamo!- krzyknęła a facet nie wiedzieć jakim sposobem znalazł się za Namikaze i chciał odciąć mu głowę. Dziewczyna znów zatrzymała ostrze swoją dłonią i z chęcią mordu wyrwała mu siekierę. Zaczął w nią uderzać, ale robiła zwinne uniki.
- Czas to zakończyć.- rzekli jednocześnie po dwudziestu minutach walki. Biegł na nią z odzyskaną siekierą. Kushina wykonała kilka uderzeń palcami w jego ramię i jego ręka z siekierą nie miała czucia. Złapała narzędzie zanim nie upadło na ziemie lub nie złapał w drugą rękę. Pewnym ruchem i bez mrugnięcia okiem odcięła mu głowę, ale wcześniej powiedziała do niego to:
- Powiedz mu, że niedługo zginie z mojej ręki dattebamo.- gdy jego głowa upadła na ziemie przed jej stopami zemdlała ze zmęczenia. Przed upadkiem uchronił ją Minato…..

To dla Jagody: