niedziela, 8 września 2013

ROZDZIAŁ 8 EPILOG

Kushina siedziała na krzesełku. Cała kipiała ze złości i wstydu. Tak łatwo dała się rozproszyć temu durniowi. Spojrzała hardo w oczy mężczyźnie , który przed nią siedział. Nie obchodziło ją kto to jest ani jaką ma rangę. Chciała się na kimś wyżyć a on był bardzo blisko…. „ Młoda!! Uspokój się. Chcesz zdać ten egzamin to się opanuj.” Usłyszała w głowie swoją bestię. Jęknęła.
- Możemy zacząć dattebamo?
- Powiedz mi. Co byś wybrała i dlaczego. Albo dokończyć misję albo uratować swoją przyszłą drużynę.
- Uratowałabym drużynę.- odpowiedziała od razu.
- Czemu?- zawsze na tej części nie wiedzieli co powiedzieć.
- Ponieważ młodzież jest naszymi następcami, bez nich nic już nie powstanie. Zadaniem każdego shinobi jest obrona królów. Bez nich nie przekażemy dalej naszych idei. Nie powstanie nowa przyszłość. Taka odpowiedź wystarczy, czy ma być dłuższa i bez sensu dattebamo?- założyła dłonie na piersi.
- Wystarczy. Możesz już wyjść.- Bee szybko wyszła z pokoju, trzaskając drzwiami. Wybiegła na dwór gdzie padał deszcz. Nic sobie z tego nie robiąc skoczyła na dach, położyła się na nim i spojrzała w niebo. Nagle na dachu przysiadł się młody Namikaze. Dziewczyna nic sobie z tego nie robiła, do puki nie zasłonił jej nieba swoją własną twarzą. Już chciała się podnieś i go z siebie zepchnąć, lecz ten wpił się w jej wargi. Jej pierwszym odruchem jakim było to zdzielenie go w twarz. I tak też zrobiła. Lecz po chwili złapała go za koszulę przyciągając do siebie namiętnie całując. Już mieli na tym poprzestać, lecz jakaś niewidzialna siła kazała im to pociągnąć. Chłopak przeniósł ich tylko w sobie znane miejsce. W chatce na obrzeżach wioski, zaczął całować jej szyję. Dziewczyna wplotła palce w jego włosy, przyciągając bliżej. Stali na podłodze, ona cały czas stojąc na palcach pogłębiając pocałunek. Schylił się, złapał ją za kolana, podniósł i ułatwił im zadanie. Tak z nią ruszył przed siebie dalej się całując. Ta popchnęła go i upadli na podłogę. Zaniosła się melodyjnym śmiechem. Słuchał tego z rozkoszą, jednak lepszą rozkoszą były jej usta, w które znów się zatopił. Dziewczyna pozbyła się jego koszulki i badała dłońmi jego idealny tors. Ten natomiast pozbył się jej spodenek i bluzki…. Tym czasem trwały walki końcowe egzaminu. Inoichi czekał tylko na odpowiedni moment. Dobrze wiedział o planie swego pana. Tylko czekał na znak. Była walka Saki z Amiho. Tylko czekać…. Nagle wybuchła arena! Każdy z obecnych shinobi wstał na baczność. Dziewczyny przerwały pojedynek, każda z nich włączyła swój rodowy kekkei genkai. Amiho zamarła. Złapała przyjaciółkę za rękę i szybko pognała w stronę wyjścia, lecz nie dobiegły nim nie zostały zabite. Sakoru z żądzą mordu podniósł się z miejsca i skoczył na arenę. Tak samo Mark i Dark. I zaczęli walkę aby inni mogli się ewakuować.
- Gdzie Kushina!?!?!
- Nie wiem!!- odkrzyknął Mark. Bliźniaki z rządzą krwi. Pobiegli do ojca, który walczył razem z Gaarą.
- Co się dzieje?!
- Nie wiem! Gdzie dzieci?!- krzyknął Namikaze. Gaara wraz z Naruto zaczęli się wycofywać, aby znaleźć dzieci i żony. Po kilku minutach znaleźli je.
- Gdzie Minato i Amiho?!- spytał zanim nie spojrzał na arenę. Tam ujrzał martwe ciało jego córeczki. I jego rodziców walczących! Hanabero z wielką siłą pokonywała kolejnych przeciwników, natomiast Żółty Błysk pilnował jej i eliminował tych silniejszych przeciwników. Byli dograną parą. Natomiast nasi kochankowie leżeli wtuleni w swoje ciała. Bee patrzyła w jego oczy, a on w jej. Jeździł dłońmi po jej plecach.
- Wypadało by wracać dattebamo. Nie uważasz?
- Nie chce mi się. Stanowisko Hokage może poczekać. Natomiast ty nigdy.
- Dobra. Ale ja mam zamiar jeszcze dziś stać się joninem. Tak więc rusz tą swoją seksowną dupę i chodź.- podniosła się i zaczęła szukać swoich ubrań. Minato cały czas się na nią patrzył. „ Już wiem co dziadek widzi w babci.” Z uśmiechem podniósł się, podszedł do niej i złapał w talii przyciągając do siebie.
- Wiesz, że jesteś cholernie seksowna?- wymruczał jej do ucha. Ta się zaśmiała.
- Teraz wiem. Ale to nie zmienia faktu, że trzeba iść na egzamin dattebamo. Masz.- wcisnęła mu w twarz jego ubrania. Sama szybko ubrała się w swój strój i pomogła się pośpieszyć chłopakowi. Gdy mieli już się przenieś pocałował ją namiętnie w usta.
- Powodzenia.- i byli na dachu areny. Co zobaczyli było potworne. Dziewczyna dostrzegła przegrywających kumpli.
- Chłopaki!!!!!- krzyknęła zeskakując z dachu a Minato za nią. Wykonała kilka pieczęci a przeciwnicy zostali przebici kolcami z lodu.- Co się stało dattebamo?!
- Kushina!! Minato!! Gdzieście byli do cholery?!
- To nie ważne…. Co się stało?!- spytał z rumieńcami chłopak. Dziewczyna nie była lepsza.
- Może nie tutaj!!
- Dajcie mi panowie chwilę dattebamo.- puściła do nich oczko i zatonęła w wirze walki. Użyła Techniki Demonicznych Luster Lodu i wyeliminowała wszystkich wrogów. Zakończyła technikę i wszyscy shinobi zeszli do podziemi. Przybysze dowiedzieli się, co się stało. W oczach jinchuriki Kuramy pojawiły się łzy.
- Niech tylko dorwę tego kto ją zabił!!- wściekły zacisnął pięści i uderzył w ścianę skalną. Kocica zakryła mu usta dłonią.
- Cicho!!- krzyknęła i każdy ucichł. Nasłuchiwali. Ale nikt oprócz jinchuriki nic nie wychwycił. Dziewczyna rozejrzała się po pomieszczeniu. Nigdzie nie było widać dorosłych.
- Gdzie nasi rodzice?!
- Nie ma ich!- do nich podeszli pozostali kandydaci na joninów. Bee dostrzegła tam Inoichiego.
- TY!!!! To wszystko przez ciebie!!!!- złapała go za fraki. Popchnęła na ścianę.
- Nie wiedziałem!! Jasne!? Myślałem, że to będzie rozmowa pokojowa!!
- Ten wasz król jedynie chce zniszczenia!! To moja królowa chce pokoju!! Plugawy strażnik!!
- To ty jesteś wojowniczką?
- Tak!- wzięła kilka uspokajających wdechów i go puściła.- Tak więc wiesz co zrobi?
- Z tego co widziałem to chce abyście wkroczyły. Naprawdę nie wiedziałem, że będzie chciał kogoś z ludzi zabić.- spojrzała na niego i wiedziała, że mówi prawdę. Westchnęła.
- Dobra. Dorośli walczą tam z nimi. Nie możemy być od nich gorsi. Wystarczy, że będzie tam jedna wojowniczka. A oto plan….- i zaczęła im tłumaczyć co i jak. Każdy na to przystał…. Gaara stworzył barierę chroniąc pod nią wszystkich dorosłych.
- To nie dla nas…- wysapała Tenten.
- Ale nie możemy się poddać dattebane!
- Mamo!- krzyknął wściekły Hokage. Hinata ze włączonym byakuganem obserwowała wszystko. Zatkała mężowi dłonią usta.
- Nasze dzieci są na polu walki!
- CO?!- krzyknął każdy. Gaara wymarnował resztki swojej czakry. Ujrzeli swoje dzieci stojące na czele z Kushiną Bee i Minato Namikaze.
- Co oni robią?!
- Wy zdechłe dupki!! Tak to było do was dattebamo!! Chyba przyszliście tu po wojowniczkę?
- Oraz dwóch strażników?!
- Oraz shinobi!!- krzyknęli z pewnością w głosie, oraz z wielkim gniewem.
- Tak więc…. Zapraszamy do tańca!!!- i ruszyli w ich stronę. Temaki wraz z Shikami użyły techniki klanowej ojca. Każdy z klany Hyuga i Namikaze aktywowali swoje kekkei genkai, tak samo jak z klanu Uchiha. Sakoru wyciągnął zwoje ze swoimi najlepszymi marionetkami i je przywołał. I rozpoczęła się walka na śmierć i życie…. Każdy z dorosłych zginął. Jedynie przy życiu zostali Minato i Kushina. dziewczyna użyła po raz kolejny techniki Demonicznych Luster. Została wraz z Minato przebita na wylot. Po raz pierwszy i ostatni powiedzieli.
- Kocham cię……………..

******

Tak więc to koniec tego bloga.... Wiem. Jestem zła zabijając ich, ale taki miałam pomysł od samego początku i go nie zmienie!!!! Tak więc pech.
Ale na pożeganie wierszyck....
Stoisz na łące...
Kwiatów czujesz woń...
Widzisz moją dłoń....
Ufnie chwytasz ją....
Lecz po chwili zdajesz sobie sprawe...
Że jest cała we krwi...
Twojej krwi...
Patrzę na twą twarz...
I widzę przestraszone spojrzenie...
Lecz twarz całą we krwi masz...
Mojej krwi...
Zanim zamkniemy oczy na wieki...
Aktem miłości się pożegnamy...
Nasze usta stykają się....
I zastygamy tak...
Na wieki...
W wiecznej miłości.....

Mam nadzieje, że wiersz wam się podoba a oto kilka zdjęć na do widzenia :



niedziela, 28 lipca 2013

ROZDZIAŁ 7

Byli na tej samej polanie co wtedy. Kushina usiadła na trawie pociągając chłopaka na dół. Spojrzała na niego.
- Dlaczego z nim poszedłeś dattebamo?- spytała patrząc w jego brązowe tęczówki.- Dlaczego wszedłeś do jego królestwa?!
- Z kąt to wiesz?- spytał bacznie jej się przyglądając.
- Bo….
- Bo co?
- Nie twój interes!- krzyknęła uderzając go w twarz i pobiegła tylko sobie znaną stronę. Przyłożył dłoń do policzka. Biegła nie patrząc za siebie „ Co we mnie wstąpiło dattebamo!? Dlaczego się tak zachowuje?!” takie myśli były w umyśle dziewczyny. Nagle się o coś potknęła i zaczęła turlać się z górki. W tym samym czasie Sakoru wraz z Amiho szli trzymając się za ręce po parku. Rozmawiali, chłopak prawił jej komplementy przez co się rumieniła. Ich śledziła Matsumi. Nagle Sakoru zatrzymał się pod drzewem wiśni i złożył na wargach ukochanej błogi pocałunek, w tym samym czasie zaczął wiać lekki wiatr poruszając włosami pary oraz pozwalając płatkom Sakury tańczyć przy nich. Saki wraz z Darkiem siedzieli w domu dziewczyny i chłopak opowiadał jej jak to jest w jego wiosce. Śmiała się z jego opowieści. Oczywiście jej bracia musieli tego słuchać a jakże by inaczej! Nagle korytarzem przechodziła Nahomi i gdy ich ujrzała trzepnęła ich w łeb. Zapukała do pokoju przyjaciółki.
- Hej. To co idziesz?- spytała się kumpeli.
- Sorry, ale…
- Spoko. To na razie.- rzekła wychodząc i zamykając drzwi za sobą. Gdy wyszła spojrzała w niebo. „ Czemu każda z moich przyjaciółek ma chłopaka?! Minato…. Ech! On i tak woli Kushinę! A ją lubię więc jej go nie odbiję do puki ona go nie odtrąci…. Jashinie czemu się nade mną znęcasz?!” tak zamyślona przez przypadek na kogoś wpadła. A tym „ ktosiem” okazał się być Mark. Ich spojrzenia się spotkały i zapomniał języka w gębie. Amor znów puścił swoją strzałę miłości. Chłopak szybko podniósł się z ziemi i pomógł dziewczynie się z niej podnieść. Ta oczarowana jego urodą patrzyła się na niego. Nagle się otrząsnęła.
- Bardzo cię przepraszam. Po prostu się zamyśliłam i….
- Ni się nie stało.- przerwał jej posyłając jej uśmiech.
- Może w ramach przeprosin dasz się zaprosić na lody?
- Z wielką chęcią. Mark Uchimi.- podał jej swoją dłoń.
- Nahomi Uzumaki.- uścisnęła jego dłoń, złapała potem za nadgarstek i pociągnęła w stronę lodziarni. Menma wraz z Ankshi siedzieli na głowie jego ojca i patrzyli na wioskę. Dziewczyna położyła głowę na jego ramieniu a ten oparł swój policzek na jej włosach i tak patrzyli na zachód słońca, który pochłaniał wioskę swoim pięknem i kolorem. Mito siedziała wraz z rodzicami w domu Hokage na kolanach Minato juniora. I jej to bardzo, ale to bardzo się podobało. Oczywiście misio od niego był z nimi. Nagle zaczął padać deszcz. Do domu wleciały pozostałe pociechy szóstego. Każde było mokre i uśmiechnięte a Amiho na dodatek czerwona po pocałunku. Szybko pognali do swoich pokoi. Dark i Mark rozmawiali o „ swoich” przyszłych dziewczynach.
- Teraz tylko znaleźć kogoś dla Kocicy.- stwierdził Dark, po czym wraz z bratem się zaśmiali.
- To będzie trudne. Ale wykonalne.
- Ta…- powiedział kładąc się na kanapie. Tym czasem jinchuriki ośmioogoniastego utknęła w dziurze. A tak właściwie to jej noga w niej utknęła i bez czyjejś pomocy się z niej nie wydostanie a klonów nie użyje bo wyczerpała dozwoloną ilość czakry. Wkurzyła się. „ Pożycz mi czakrę dattebamo.” Poprosiła swoją bestie, która dała jej trochę swojej czakry. Ta uśmiechnęła się i kumulując czakrę w dłoni walnęła w dziurę. Po chwili wyciągnęła z niej nogę. Cała morka ruszyła powolnym krokiem w stronę mieszkania. W odróżnieniu od większości ludzi uwielbiała deszcz. Uspokajał jej zbolałe mięśnie oraz nerwy. Wyciszała się. Ćwiczyła swoją szybkość. Uśmiechnęła się i zaczęła tańczyć w deszczu akurat kiedy była przed drzwiami. Otworzyła je i weszła do mieszkania. Widok jaki tam zastała wywołał u niej uśmiech. Jej rodzice spali na kanapie a jej kumple na podłodze. Podniosła najpierw rodziców , zaniosła do ich sypialni, położyła na łóżku i przykryła kołdrą, potem wróciła po kumpli i to samo zrobiła. Potem napisała kartkę do rodziców , że będzie w parku jakby jej szukali i wyszła na deszcz. Patrzyła w niebo mrużąc delikatnie oczy, krople osadzały się na jej włosach, spływały po twarzy. Szła w kierunku parku. Gdy tam dotarła pojawiła się jej mentorka i razem udały się do pałacu królowej…. Następnego dnia, każdy ciężko trenował. Egzamin na jounina zbliżał się wielkimi krokami. Każdy ciężko trenował a zwłaszcza Kushina. Wczoraj dowiedziała się , że tylko ona może zabić króla strażników i musi przykładać się jeszcze bardziej i mieć się na baczności…. Dni mijały. Właśnie był ostatni dzień ich przygody, dziś każdy z nich zostanie dany testom i dowiedzą się czy nadają się na bycie jouninem czy nie. Drużyna dziewiąta czekała tak jak i pozostałe pod drzwiami od Sali. Kushina się denerwowała. Nie tak bardzo egzaminem tylko tym co miała zrobić po nim. Oparła się o ścianę i zjechała w dół. Jej kumple gadali ze swoimi dziewczynami wiec nie widzieli w jakim jest stanie. Schowała twarz w dłoniach, zamknęła oczy i brała uspokajające wdechy. „ Uspokój się, wdech i wydech Kushina…. Nie dam rady dattebamo!! Nie pokonam go do cholery!! A do tego ma Minato po swojej stronie!!” krzyczała do puki nie poczuła czyiś dłoni na kolanach. Odsłoniła oczy i ujrzała brązowe tęczówki Minato. Posłał jej lekki uśmiech.
- Chcesz się przejść?- spytał a ta od razu przystała i ruszyli na dwór. Mieli jeszcze dwie godziny zanim się wszystko zacznie. Chciała się przy nim odprężyć, lecz nie mogła. Cały czas musi być w gotowości do walki o swoje życie. Nagle została przyciśnięta do ściany przez chłopaka. Nikogo nie było. Jej to nie odpowiadało, a jemu owszem. Jego twarz znalazła się parę centymetrów od jej. Jego oddech łaskotał jej policzki. Jakaś niewidzialna siła pchała ich ku sobie już od ich pierwszego spotkania. Jego twarz zbliżała się coraz bliżej jej. Ich czoła się dotykały a chłopak patrzył w jej oczy. Nagle zatrzymał swoją wędrówkę. Stykali się nosami a ich usta dzieliły milimetry od siebie. Gdy miał już coś powiedzieć, wyjaśnić co do niej czuje jak na złość przerwała mu Temaki. Miał ochotę każdego zabić samym wzrokiem. Oczywiście się od siebie oderwali i Kushina ich zostawiła z kłębiącymi się myślami. Miała wielką ochotę w coś uderzyć lub na kimś się wyżyć. Gdy szykowała się do uderzenia w ścianę drzwi się otworzyły.
- Zapraszam do siebie Kushinę Bee.- rzekł surowy męski głos. Dziewczyna weszła, dalej kipiąc złością….


Witam was. Jak wam mijają wakację? Mam nadzieje, że wytrwaliście do końca i was nie zanudziłam

poniedziałek, 15 lipca 2013

ROZDZIAŁ 6

Dziękujcie za ten rozdział pewnemu zespołowi, który skradł mi serce a mianowicie ONE OK ROCK!!! Zakochałam się w nich od pierwszego usłyszenia ich pierwszej wybranej przeze mnie przez przypadek piosenki!! Dzięki wam moi kochani panowie mam wenę!!!! Tak więc ślę wam gorące całusy, zapraszam do notki i mam nadzieje na wasze słodkie komentarze :D

Kushina była od tego zajścia w śpiączce już tydzień. Jej przyjaciele się o nią zamartwiali. Byli na treningu ze swoimi drużynami. Ale trening drużyny dziewiątej bez Kushiny to nie to samo. W tym samym czasie Kushina była w królestwie śmierci i kłóciła się z Bogiem Śmierci.
- Ale dlaczego nie pozwolisz mi się już obudzić i wrócić na ziemie dattebamo!?
- Bo to i tak nie ma sensu. Jeśli powrócisz i tak zginiesz, a tak jeszcze żyjesz i….
- Ale ja muszę wrócić na ziemie do żywych!! Sam dobrze wiesz, że nastąpi niedługo wojna pomiędzy strażnikami a wojowniczkami dattebamo!!!!- krzyczała zbliżając się do niego bez strachu.
- Nie….- przewał mu głos matki w głowie. „ Kochanie ona musi wrócić do żywych. Ona jest wybraną, która go zabije.”- Dobra smarkulo. Jeśli uda ci się zmierzyć z trzema rzeczami , których się boisz to się obudzisz.
- Jakimi rzeczami dattebamo?
- Pierwsza. Musisz pokonać swoje skrępowanie przy innych facetach. I nie chodzi mi o twoich kumpli. W tym teście będziesz musiała wejść naga do gorących źródeł z największym zboczeńcem na świecie: Jirayą.- rzekł a Bee mina zbladła.- Masz czas. Mi się nigdzie nie śpieszy. Jak będziesz gotowa to mnie tylko ….- przerwała mu.
- Miejmy to z głowy dattebamo.
- No dobrze. Pozbądź się ubrań i bielizny i zaraz wejdziesz do źródeł z nim. Nie będziesz mogła go uderzyć gdy cię dotknie po udzie. A jak dalej to wal śmiało.- powiedział wykonując ruch kataną i rozcinając ciemność. Bee pozbyła się ubrań i pozwalając zakryć swoje ciało włosom ruszyła za nim do źródeł. W nich oczywiście był już zboczeniec. Weszła do nich ze strachem. Czuła na sobie pożądliwy wzrok sannina. Jęknęła w duchu i ruszyła w jego stronę. Zanurzyła się w wodzie bardzo blisko niego i już czuła jego dłoń na swoim udzie. Z trudem się powstrzymywała aby go nie zabić…. Minato był na polanie z Inoichim. Chciał z nim pogadać. Patrzyli w niebo, które nagle stało się czarne. Namikaze został wciągnięty do ciemności i wraz z Inoichim zniknęli. Znajdowali się w ciemnym zamku.
- Chodź za mną.- rzekł z przyjacielskim uśmiechem. „ Nie rób tego dzieciaku!!!!” usłyszał krzyk lisa, lecz go nie posłuchał i poszedł za przyjacielem, któremu ufał. Po kilku minutach dotarli do wielkiej Sali tronowej. Król strażników uśmiechnął się przyjaźnie i z triumfem do przybyszy.
- Ach Inoichi, udało ci się.- rzekł z satysfakcją w głosie.- Tak wasza wysokość.- odpowiedział kłaniając się.- To mój przyjaciel Minato Namikaze.
- Jichuriki dziewięcioogoniastego.- Tak. Gdzie ja jestem?- spytał bez emocjonowym głosem.
- Ach gdzie moje maniery!- skarcił siebie samego.- Jestem Królem strażników, do których należy twój przyjaciel. Naszym celem jest sprawowanie pokoju na całym świecie. Chronimy ludzi przed krwiożerczymi wojowniczkami zabijając je. A ty tu robisz to, że zostałeś wybrany na kolejnego strażnika.- powiedział z chytrym uśmiechem, którego nikt z nich nie rozszyfrował.- Czy pomożesz nam?- No dobrze.- rzekł bez zawahania. Władca wojowników, król Erebus podniósł się ze swojego tronu i podszedł do chłopaka.
- W takim razie za mną, młody strażniku.- rzekł i ruszył tylko sobie znaną stronę. Minato poszedł za nim i trafili do pokoju Erebusa…. Amiho leżała w salonie czytając zwój babci. Musiała trochę poczytać zanim nie wróci do ćwiczeń z matką. Nagle usłyszała dźwięk tłuczonego szkła w kuchni i szybko się w niej znalazła. Kushina stała przy swoim wnuczku i wymachiwała rękoma.
- Co ci się stało dattebane?!
- Ale co mi się niby stało babciu?- spytał zdziwiony chłopak.
- Zmieniłeś się!!! Patrz.- rzekła odwracając go do okna balkonowego. Gdy zobaczył swoje odbicie wstrzymał oddech.
- Co… mi… się… stało…- wyszeptał przerażony.
- Nie wiem.- rzekła i Amiho zauważyła brata. Też krzyknęła by po chwili tulić się do niego. Do pomieszczenia wbiegli pozostali domownicy i stanęli jak wryci na widok najstarszego z rodzeństwa…. Tym czasem w szpitalu w pewnym pokoju siedzieli Sakoru, Mark i Dark. Każdy z nich patrzył na śpiącą dziewczynę. Nagle zauważyli, że zmienia swój wygląd. Zamarli ze strachu, że coś się jej stanie lub dzieje. Chcieli już wołać lekarzy gdy nagle otworzyła oczy. Nie widzieli już tych szaroniebieskich oczu do których przywykli, tylko piękne, błękitne jak karaibski błękit oczy. Zmieniła się też jej fryzura. Owszem nadal miała czerwone włosy z czarnymi końcami, ale ich ułożenie było inne. Uśmiechnęła się na ich widok i rzuciła się na nich.
- Dobry dattebamo…
- Kushina!!- krzyknęli szczęśliwi. Ta się dźwięcznie zaśmiała.
- Dobra koniec czułości dattebamo. Mamy niebawem egzamin do zaliczenia i chce go zdać!! Nie po to przechodziła trzy testu u Boga Śmierci aby nie zostać joninem!!- rzekła z wielkim uśmiechem. Odłączyła kable od swojego ciała i podniosła się z łóżka by ponownie na nie upaść.
- Nie ruszaj się skowronku. Zaraz pójdziemy po lekarzy.- powiedzieli jednocześnie i wyszli szybko z pokoju szukając jakiegoś lekarza. Podniosła się z łóżka, pstryknęła palcami i była ubrana w fioletowy sweter i czarną spódniczkę, czarne podkolanówki i do tego fioletowe buty na małym obcasie. Do pokoju weszli chłopaki a za nimi Sakura z Saki.
- Och widzę , że jesteś już w pełni sił moja droga.
- Hai.
- Dobrze. W takim razie chodź na badania i ci powiem czy możesz opuścić szpital i trenować.- powiedziała i wyszła z pokoju. Kushina poszła za nią a pozostali wybiegli z szpitala i kierowali się na poszukiwania jej rodziców. Biegli po całej wiosce i jedynym miejscem gdzie nie byli to dom Hokage. Całą czwórką spotkali się przed drzwiami i zaczęli w nie pukać jakby wioska płonęła. Drzwi otworzyła Tami.
- Co jest?- spytała zmartwionym głosem nie z powodu ich zachowania tylko tego co się stało z bratem.
- Są u was rodzice Kushiny?- zapytał zdyszany Sakoru.
- Są. A co?- rzekła lecz chłopaki wpadli do domu jak burza. Od razu znaleźli się w salonie i krzyknęli na całe gardła.
- KUSHINA SIĘ OBUDZIŁA!!!!!!- nagle z dachu zleciała Kushina. Za nią matka Saki.
- Nic ci nie jest? Może masz skutki uboczne śpiączki?
- Nic mi nie jest dattebamo. To przez te buty!!- krzyknęła wściekła. Kobieta się zaśmiała i pomogła się jej podnieść z ziemi. Matka jak i ojciec dziewczyny byli w szoku. Ona też się zmieniła tak samo jak Minato!!! Pomyśleli obydwoje po czym od razu znaleźli się przy córce. Aumii płakała ze szczęścia. Killer się śmiał a Kushina tylko tuliła do siebie rodziców. Nagle odsunęli się od niej i spojrzeli na nią.
- A teraz wytłumacz się nam czemu zmienił się twój wygląd.- rzekła matka.
- Cieszcie , że wygląd się zmienił. Nie chcecie wiedzieć co Bóg Śmierci kazał mi robić abym mogła się obudzić dattebamo.- powiedziała i mimo wolnie się wzdrygnęła.
- I tak nie ominie cię powiedzenie nam co ci się stało.
- Wiem mamo. A teraz czy mogę pani Sakuro iść potrenować dattebamo?
- Tak. Ale niech ktoś z tobą pójdzie. Tak na wszelki wypadek.
- Dobrze. Minato chcesz potrenować ?
- A dlaczego nie ja kwiatuszku?- spytał się Dark.
- Bo wy trenowaliście, a ja chce z kimś kto jest równy moim umiejętnością potrenować a nie z słabiakami jak wy dattebamo.- rzekła i się wraz z nimi zaśmiała.
- Jasne.- odpowiedział Minato stając obok niej i przenosząc ich na tę samom polane co za pierwszym razem walczyli…..


A oto Kushina i Minato po przemianie :


środa, 3 lipca 2013

ROZDZIAŁ 5

Hej kochani! Rozdział pisany na dworze, pod  drzewem w ogródku. Słońce świeci, motylki latają, wiaterek wieje.... To idealna okazja do napisania noci! Dedykacja dla kochanej Jagody Lee z okazji urodzin!! Sto lat moja droga!

Minnou -  spoko...ta jasne....ja też je kocham... nom...spoko....

Kushina Uzumaki - dzięki.... to dobrze...i o to mi chodziło !!

Jagoda Lee - spoko.... to dobrze.... a nie było kissa... też uważam , że babcia nie powinna podglądać...  no albo gdyby Minato dał jej swoją bluzę lub otoczył tymi silnymi, męskimi ramionami..... kurde rozmażyłam się... spoko...





Łąka…. Kolorowa łąka…. Wszędzie kwiaty, w oddali słychać było szmer strumyka, który zapraszał do siebie…. Wiatr rozwiewał włosy jichuriki Gyukiego…. Ptaki zapraszały ją swoimi słodkimi ćwierkami do zabawy…. Dziewczyna zerknęła na swój strój. Była ubrana w luźną, przewiewną fioletową sukienkę sięgającą do kolan i bez ramiączek. Była na bosaka…. Trawa łaskotała jej stopy a wiatr bawił się kosmykami jej włosów, które wydostały się z koka…. Zamknęła swoje duże, szaroniebieskie oczy…. Słuchiwała się w odgłosy natury…. Jej nogi same ruszyły w stronę strumienia…. Zwierzęta zamilkły, wiatr przestał wiać…. Otworzyła oczy…. Przed nią pojawiła się zakapturzona postać z siekierą, złapała ją za krtań i rzuciła do wody…. Gdy się wynurzyła znajdowała się w lochach. Wszędzie było widać mech, czaszki, kości i krew. Dużo krwi. Czuło się w powietrzu zapach stęchlizny. Bee robiło się niedobrze, chodź w dzieciństwie była zmuszana przez radę do bycia w takim miejscu. Przykucnęła do pozycji bojowej i bacznie obserwowała całe pomieszczenie. Nagle została przygwożdżona do ściany jakimiś dziwnymi bolcami. Jej dłonie nie nadawały się do niczego…. Krzyczała…. Dużo krzyczała…. Błagała o to aby ktoś wyjął je z jej dłoni, ale jedyne co słyszała to pogardliwy śmiech…. Znów zobaczyła tego samego gostka z siekierą. Gdy zamachał się przed odcięciem jej głowy zasłonili ją Dark, Mark i Sakoru. Ich głowy odpadły od reszty ciała a ona wyrywała się do przodu z chęcią zabicia tego faceta. Gdy już niewiele brakowało do uwolnienia rąk, jej skóra o coś zahaczyła. Szybko spojrzała na dłonie. Końce bolców były zakończone hakami. Zamaskowana postać otworzyła jakieś drzwi i do pomieszczenia wpadły głowy i ciała bliskich jej osób. Jej rodzice…. Wujek…. Cała rodzina Sakoru…. Rodzina bliźniaków…. Cały klan Namikaze…. Nagle pod jej nogi zostało rzucone ciało Minato. Oddychał. Ledwo , ale jeszcze oddychał…. Otworzył wargi i wydobył się z nich tylko jedno słowo.
- Dlaczego….- i tak jak pozostałym została odcięta mu głowa…. Cała wściekłość wybuchła…. Wyrwała bolce z ściany i rzuciła się na mężczyznę…. Dorwała jego siekierę i zrobiła bez mrugnięcia okiem to samo co on im…. Jego głowa upadła bezgłośnie na ziemie u jej stup…. Upadła na kolana i zaniosła się płaczem…. Nie wiedziała co zrobić…. Nagle przez jej ciało przeszła katana…. Z jej ciała wystrzeliła fontanna krwi…. Jej serce po raz ostatni zabiło zanim nie oddała się ciemności……. Wszyscy domownicy byli w tymczasowym pokoju Bee. Dark wraz z Sakoru starali się ją obudzić a Mark uspokajał pozostałych. Kushina cały czas krzyczała. Nagle Dark zrobił coś za co był pewny, że zostanie zgładzony. A mianowicie uderzył ją w policzek. Ta jak oparzona podniosła się do siadu. Gdy ujrzała przyjaciół rzuciła się na ich szyję z płaczem. Sakoru wydostał się z jej objęć bo nie potrafił już oddychać. Natomiast Dark przytulił ją do siebie i głaskał po plecach.
- Spokojnie…. To tylko sen…- rzekł spokojnie. Wiedział, że to na nią działa uspokajająco.
- Żyjecie…. Żyjecie dattebamo….- powtarzała tak do puki nie krzyknęła i nie pognała do łazienki. Ze strachem patrzyła na swoje dłonie, które miały dziury po bolcach. Mimo wolnie dotknęła miejsca gdzie dostała przebita kataną. Czuła tam dziurę. Znów krzyknęła i upadła na kolana. Do łazienki wbiegli jej kumple. Gdy dostrzegli jej rany znieruchomieli. Ta ich szybko wygoniła z pomieszczenia tym samym nie wpuszczając nikogo innego do łazienki. Zamknęła drzwi na klucz.
- Kushina!! Wpuść nas w tej chwili!!!- krzyczeli jej kumple. Dziewczyna szukała jakieś szybkiej i skutecznej wymówki, aby nie weszli do pomieszczenia.
- Nie zboczeńcy!!!! Chyba was pojebało, że przy was będę się kąpać dattebamo!!!!- krzyknęła. Na ich twarzach pojawił się rumieniec. Gdy chciała podejść do wanny kaszlnęła a z jej ust poleciała krew. Upadła bezgłośnie na kolana. Nagle w głowie Minato pojawił się głos Gyukiego „ POMÓŻ JEJ!!!!!! ONA ZARAZ SIĘ WYKRWAWI!!!!” krzyknął a jichuriki Kuramy znalazł się przy drzwiach od łazienki. Uderzył w nie kilka razy nogą aż się nie rozwaliły. Szybko znalazł się przy Bee. Odwrócił ją na plecy. Jego babcia szybko się przy nich znalazła. Zaczęła tamować krwotok.
- Amiho!! Sakoru!!! Biegiem do szpitala i niech naszykują sale operacyjną dattebane!!- wydała rozkazy. Yondaime złapał młodzież za dłonie i przeniósł do szpitala. Dzieciaki szybko znalazły Shizune, która była na dyżurze. Pod okiem Żółtego Błysku wszystko przygotowali. Mężczyzna wysłał do żony wiadomość, że wszystko jest gotowe.
- Minato weź ją ostrożnie na ręce i przenieś do szpitala, a my już tam idziemy dattebane.- powiedziała i jeszcze sprawdziła stan dziewczyny zanim nie wyszła. Namikaze zdjął bluzę z siebie i okrył ciało dziewczyny. Ostrożnie wziął ją na ręce i przeniósł do szpitala. Od razu pobiegł za pielęgniarką na salę operacyjną. Gdy miał już wyjść coś, a raczej ktoś trzymał go kurczowo za dłoń. Okazało się, że to młoda Bee. To był jej odruch. Minato został przy niej bo nie mogli wydostać jego dłoni z jej mocnego a zarazem delikatnego dla chłopaka uścisku. Jej przyjaciele chodzili w te i we w te niespokojnie. Amiho złapała Sakoru za nadgarstek. Spojrzał na nią i się trochę uspokoił. Podeszła bliżej niego i przytuliła się do niego. Odwzajemnił uścisk i wdychał zapach jej włosów. Uspokajało go to. Dark cały czas chodził niespokojnie a Mark usiadł obok bliźniaków, Tami położyła dłoń na jego kolanie i posłała mu pocieszycielski uśmiech. Odwzajemnił go. Nagle z białego dymu wydostała się postać kobiety. Szybko podbiegła do Darka.
- Co z nią?- spytała się ze strachem.
- Nie wiemy sensei.- rzekł. Nagle podeszła do niego Saki. Położyła mu pocieszycielsko dłoń na ramieniu. Po dwóch godzinach wyszedł lekarz wraz z Minato, którego udało się wydostać z ręki dziewczyny. Matka szybko znalazła się przy lekarzu.
- Zatrzymaliśmy do końca krwawienie. Na razie jest w śpiączce. Jej serce nie powinno tyle wytrzymać. Macie bardzo silną córkę. A mam takie pytanie. Jak do tego doszło?
- Nie wiemy.- powiedział wściekły Mark. W tym samym czasie w Sali obok dziewczyna przebywała w tym samym lochu co podczas snu. Chciała się z niego wydostać, lecz nie potrafiła. Gdy ten sam gość , któremu odrąbała głowę chciał jej to zrobić z krzykiem obudziła się. Jej serce waliło jak opętane. Rozejrzała się. Spojrzała na swoje ciało. Miała przyczepione do niego jakieś rurki. Wyjęła je z ciała. Podniosła się na chwiejnych nogach w łóżka. Pstryknęła palcami i była w luźnym ubraniu. Dotykając ściany szła ostrożnie w stronę drzwi. Dojście do drzwi zajęło jej piętnaście minut, za co była na siebie wściekła. Dotknęła klamki i lekko ją pociągnęła do dołu i ostrożnie wyszła z pomieszczenia. Każdy na nią spojrzał.
- No co?- spytała. Widziała szok wypisany na ich twarzach. Pierwszy oprzytomniał Mark. Znalazł się przy niej.
- CO TY WYPRAWIASZ  DO CHOLERY?!!?!?!- krzyknął na nią wściekły.
- Nie drzyj się na mnie dattebamo!!- krzyknęła i walnęła go w głowę. Oczywiście to ją kosztowało lekkim straceniem równowagi, lecz ją to nie obchodziło. Od razu znalazł się przy niej lekarz.
- Powinnaś być w śpiące. Jakim cudem się z niej obudziłaś a twoje serce dalej pracuje?- spytał szczerze zdziwiony. Każdy na nią spojrzał. Ta mimo wolnie dotknęła naszyjnika, który dziś otrzymała. Wiedziała, że to dzięki niemu nadal żyję.
- Nie mogę powiedzieć dattebamo.- odpowiedziała pełnym powagi głosem.
- Dlaczego?- dopytywał się doktor.
- To tajemnica. Jeśli powiem to….- już chciała powiedzieć co by się z nią stało lecz ugryzła się w język.
- Dokończ.- zachęcił ją. Szybko spojrzała na swoje ręce. Były w bandażu. Dotknęła miejsca gdzie dostała kataną i powróciły obrazy ze snu lub raczej rzeczywistości. Jej ręka nie opuszczała tego miejsca a ona cały czas się nad czymś zastanawiała. Nagle uświadomiła sobie gdzie była i podskoczyła ze strachu na samą myśl o tym. Upadła na cztery litery i puściła piękną wiązankę przekleństw pod adresem bólu w dłoniach. Nagle przy dziewczynie pojawiła się zakapturzona postać.
- Nic ci nie jest moja droga?- spytała kobieta o melodyjnym głosie. Dziewczyna rozpoznała w niej swoją królową.
- Co ty tu robisz?!- spytała i od razu się skarciła za ton głosu, ale nie mogła inaczej aby nie wydać siebie i królowej. Królowa dotknęła ją po policzku i zniknęła. Kushina przeklinała na siebie w głowie. Jej rany znikły o czym dobrze aż za dobrze wiedziała. Podniosła się z podłogi i ruszyła bez żadnego słowa w stronę wyjścia. Gdy otwierała drzwi ujrzała świst siekiery tuż przy jej twarzy. Na szczęście odskoczyła do tyłu. Spojrzała na osobnika i zamarła. To był ten sam gościu co w jej snach.
- Dokończę to co zacząłem w swoich lochach.- rzekł i się na nią rzucił z siekierą. Ta zaczęła uciekać. Nie miała przy sobie broni i to był pech. Nagle się zatrzymała i przeskoczyła nad facetem. Nie mogła biec dalej. Tam byli jej najbliżsi. Wyczytał to jej z oczu i ruszył w tamtym kierunku. Ruszyła za nim. Tami zauważyła jakiegoś zakapturzonego gościa. Nagle dostrzegła siekierę i krzyknęła. Zamachnął się przy jej głowie, ale ostrze zastąpiła dłoń młodej Bee.
- Spierdalaj od nich dattebamo. Chcesz mojej a nie ich śmierci.
- Jakaś szlachetna. Ale wolę abyś cierpiała zanim ci nie odetnę głowy.- rzekł i chciał wyjąć z jej dłoni ostrze siekiery, lecz przytrzymała je.
- Tami!!! Uciekaj!!!- krzyknęła i z wielkim wysiłkiem kopnęła go w brzuch. Odleciał na kilka metrów w tył lądując w ścianie. Wyjęła siekierę z dłoni i przeniosła na nią swoje spojrzenie.- Na co czekasz?! Uciekaj!!!- krzyknęła i zauważyła , że zaczął się budzić. Złapała dziewczynkę za dłoń i pognała do pozostałych.- Schowajcie się dattebamo.- nakazała a Tami pociągnęła ich do Sali w , której się dziewczyna przed chwilą znajdowała. Lekko zostawili otwarte drzwi. Nagle dziewczyna dostała przykuta tymi samymi bolcami do ściany. Zawyła z bólu. Gdy chciał wejść do pomieszczenia gdzie znajdowali się bliskie jej osoby kopnęła go w kroczę. Wyrwała dłonie wraz z bolcami z ściany i wyjęła je sobie zębami. Zaczęła się walka. Siekiera kontra dwa bolce. Amiho cały czas zamartwiała się o swoją przyjaciółkę, bo mogła ją tak nazywać. Dziewczyna oberwała rękojeścią siekiery w klatkę piersiową gdzie przebiła ją katana. Upadła na kolana a z jej ust wyleciała strużka krwi.
- To twój koniec wojowniczko.- rzekł i wziął zamach na jej szyję.  Każdy zamarł. Przed zetknięciem z jej szyją zasłonił kunai Minato. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Odepchnął mężczyznę od dziewczyny i szybko wziął ją na ręce. Gdy chciał ją przenieść ta odchrząknęła. Spojrzał na nią szybko by za chwilę powrócić do przyglądania się oprawcy.
- Zostaw mnie Minato. Chcą mojej śmierci dattebamo a nie waszej. Sama… sama dam sobie… z nim radę… dattebamo…
- Cicho bądź. Nie pozwolę ci zginąć.- powiedział aby tylko ona to słyszała. Przez chwilę ją zatkało, lecz otrzeźwiała gdy tamten gościu chciał uderzyć chłopaka. Kopnęła go w splot słoneczny i wyrwała się Minato.
- To nie twoja walka dattebamo!- krzyknęła a facet nie wiedzieć jakim sposobem znalazł się za Namikaze i chciał odciąć mu głowę. Dziewczyna znów zatrzymała ostrze swoją dłonią i z chęcią mordu wyrwała mu siekierę. Zaczął w nią uderzać, ale robiła zwinne uniki.
- Czas to zakończyć.- rzekli jednocześnie po dwudziestu minutach walki. Biegł na nią z odzyskaną siekierą. Kushina wykonała kilka uderzeń palcami w jego ramię i jego ręka z siekierą nie miała czucia. Złapała narzędzie zanim nie upadło na ziemie lub nie złapał w drugą rękę. Pewnym ruchem i bez mrugnięcia okiem odcięła mu głowę, ale wcześniej powiedziała do niego to:
- Powiedz mu, że niedługo zginie z mojej ręki dattebamo.- gdy jego głowa upadła na ziemie przed jej stopami zemdlała ze zmęczenia. Przed upadkiem uchronił ją Minato…..

To dla Jagody:



piątek, 28 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 4

Wakacje.... Wakacje och wy moje kochane wakacje!!

Minnou - spoko....nom... dziwni jacyś.... Ach Kushina potrafi każdego zmienić....

Kushina Uzumaki - też tak uwarzam , ale takto by ich już nie było.... ja też czuję to napięcie pomiędzy nimi.... jak ja chce się znaleźć na jej miejscu! no oczywiście, że są!

Jagoda Lee - spoko :D... nom zaciera rączki...


Jagoda Lee - przepraszam i daj winogrono! popieram.... 

Minnou - i masz notkę z córeczką...  no właśnie... Kushina by cię za to zabiła... A właśnie, że nie! 

Kushina Uzumaki - potwierdzam ...

Trening, pomoc w domu Hokage, trening i dom. Tak właśnie wygląda plan dnia drużyny 9 i Sakoru. Już pokutują drugi tydzień. Lecz podczas dzisiejszego treningu nadeszła zmiana. Pod koniec treningu znak Kushiny na lewej dłoni zaczął ją piec. Wiedziała co to oznacza. Zatrzymała się. Panowie na nią spojrzeli.
- Idziesz?- spytał się Dark.
- Zaraz tylko poprawię końcówkę mojej nowej techniki dattebamo. Wy już zacznijcie.
- Dobra.- odpowiedział Mark ciągnąc brata. Gdy już ich nie było spojrzała na dłoń. Róża tym razem miała kolory. Nagle obok niej pokazała się dziewczyna. Miała złote oczy i biało-czarne włosy. Złapała Bee za rękę i znikły. Mark i Dark doszli do domu Namikaze i przywitali się z Sakoru i Amiho nową członkinią bandy.
- A gdzie Kushina?- spytała się dziewczyna.
- Chciała coś dopracować w jakieś technice. To co dziś mamy zrobić?- spytał się Mark.
- Nic. Moja babcia nie ma dla was już nic do zrobienia. Ale zapraszam was do siebie.- rzekła, złapała panów za ręce i pociągnęła w stronę drzwi wejściowych. Weszli do domu a następnie do pokoju dziewczyny. Minato właśnie studiował pewien zwój gdy nagle znalazł się przed Kuramą.
- Co jest lisie?
- Twoja koleżaneczka ma kłopoty.- wychrypiał Kyubi.
- Jaka koleżaneczka Kyubi?- zapytał chłopak. Nagle usłyszeli trzeci głos.
- Kyubi nie wtrącaj się! Ty też młody! Nic nam nie jest!- krzyknął Gyuki i zniknął z głowy Namikaze. On też powrócił do rzeczywistości. Odłożył zwój, przebrał się w strój do ćwiczeń i wyszedł z domu. Ruszył w stronę pola treningowego. Nie śpieszyło mu się nigdzie…. Tym czasem u Bee. Młoda znajdowała się dobrze jej znanym miejscu. Była w pałacu królowej. Wraz z Kokimo starszą wojowniczką ruszyła w stronę Sali tronowej. Doszły do ogromnych drzwi i je lekko dotknęły a one same się otworzyły. Weszły do pomieszczenia a Kushina ujrzała jedenaście początkujących jak ona wojowniczek. Ustawiła się wraz ze swoją mentorką , obok córki królowej. Królowa podniosła się z tronu.
- Moje drogie uczennice. Cieszę się, że już tyle umiecie. Wraz z waszymi mentorkami chcemy was powiadomić, że zostajecie już pełnoprawnymi wojowniczkami. Każda z was dostanie naszyjniki, dzięki którym…. Same się przekonacie. Nadal zobowiązuje was zasada. Nikomu nie możecie o tym powiedzieć. Strażnicy tylko czyhają na wasze życie aby was zabić. A teraz możecie powrócić do domów. Kushino ty zostań. Muszę z tobą porozmawiać.- rzekła królowa a pozostali opuścili pomieszczenie oprócz dziewczyny.
- Tak wasza wysokość?- spytała gdy drzwi się zamknęły. Została poproszona gestem ręki o podejście. Podeszła i została pociągnięta w dół na ławkę. Królowa patrzyła na nią matczynym wzrokiem.
- Chce cię ostrzec moja droga. Wśród was jest jeden z strażników. Chce zdobyć dla niego jedno z wnucząt uczniów moich dzieci.
- CO?! Chce zdobyć Tami, Menme , Amiho lub Minato?!- spytała a królowa pokiwała głową.
- Będzie chciał mieć jichuriki tak jak ja. Tak więc to Minato jest jego celem.
- To przed kim mam go niby chronić dattebamo?!
- Przed niejakim Inoichi. Miałaś już z nim styczność. To jeden z tych , których pobiłaś pierwszego dnia w tej wiosce.- powiedziała a Kushina wiedziała o kogo chodzi.- Musisz go przed nimi chronić. Nie możemy pozwolić aby go dostał.
- Oczywiście wasza wysokość. Mam takie…. Albo już nieważne dattebamo.
- Co takiego kochanie?
- No bo wiem, że nie można się o to królowej pytać, ale ciekawość mnie już tyle czasu zżera, że…. Dlaczego strażnicy chcą naszej śmierci dattebamo?- wypowiedziała na jednym wydechu. Królowa spojrzała na nią. Nikt jeszcze się jej o to nie spytał. Posłała jej uśmiech i spojrzała w lustro. Kushina poszła za jej przykładem.
- Kiedyś ja z królem strażników byliśmy przyjaciółmi. Ale to się zmieniło. Gdy byłam w twoim wieku musiałam z nim walczyć, ale nie na śmierć i życie tylko na umiejętności. Wygrałam i zostałam królową wszystkich istot. On natomiast został moim strażnikiem. Gdy sama sobie nie mogłam dać rady ten od razu się przy mnie pojawiał i pomagał. I tak było przez 3000 lat. Gdy byłam już w wieku 20 lat a on 23 zakochał się we mnie. Wiedzieliśmy, że nie możemy się w sobie zakochać ani ze sobą współżyć. Poza tym ja nic do niego nie czułam oprócz przyjaźni. Ale on tego nie mógł zrozumieć. Pragnął mnie posiąść. I tego dokonał. Zgwałcił mnie a potem został wypędzony z mojego królestwa. Sam siebie na to skazał. I zaszłam w ciążę. Po 12 miesiącach urodziłam dwójkę dzieci. Zapewne ich znasz, to Bóg Śmierci i Anioł Śmierci. Gdy się o tym dowiedział chciał ich zabrać, ale ja ani one nie chciały z nim być. I myśleliśmy, że sobie odpuści, lecz nie. Kilka tygodni po tym zaatakował nas. Jego lojalni strażnicy , którzy z nim odeszli zabili swoich i wojowniczki. Gdy chcieli mnie zabić nagle obronił mnie Jubi. On został pokonany a ja wyczyściłam wszystkim żywym strażnikom pamięć, a jemu odebrałam moc wykrywania wojowniczek. I po tym incydencie przeniosłam się tutaj. Od tamtej pory sama uczyłam wojowniczki. Wymazałam z historii to co było dla nas najgorsze. Już nigdy nie miałam rodzonego dziecka. Tylko adoptowane. Tak właśnie jest z moją córką Stellą. Ona o tym wie. Tak samo wy młode wojowniczki jesteście dla mnie córkami.
- Dlaczego bestie się ciebie boją dattebamo?- spytała zanim nie ugryzła się w język. Królowa się zaśmiała.
- One się mnie nie boją. Po prostu nie okazują swoich uczuć. To tyle. Ale wiedzą , że je kocham. Chyba powinnaś już wracać moja droga.
- Co? Nie! Ja mam jeszcze tak wiele pytań dattebamo!
- Wiem kochanie, wiem. Ale musisz ocalić Minato przed Inoichim i nim. A teraz oni są ze sobą i może on w każdej chwili go zabrać.
- Hai. Do widzenia wasza wysokość.- rzekła kłaniając się. Królowa przytuliła ją do siebie i pocałowała w czoło. Kushina posłała jej uśmiech i dotknęła naszyjnika. Znikła by po chwili znaleźć się na polu treningowym. Usłyszała głosy. Od razu przypomniała sobie jaką wymówką spławiła swoich kumpli. Zaczęła wykonywać pieczęcie. Nadal nie mogła się uspokoić po tym co usłyszała z ust królowej. Naszyjnik z motylem był schowany pod jej bluzką. Cieszyła się jak głupia, że w końcu została wojowniczką. Gdy niewiele brakowało aby technika się udała zauważyła ich i spadła na ziemie. Przed mocnym uderzeniem uchronił ją Namikaze. Posłał jej czarujący uśmiech dla kobiet, ale dla niego był on normalny.
- Co ty wyprawiasz?
- Też jestem tego ciekawa dattebamo. Co ty tu robisz?
- Przyszedłem trenować, a co?
- Z kimś?
- Tak.- rzekł i spojrzał za siebie , ale nie zobaczył tam nic prócz pustki.
- Chyba twój przyjaciel cię zostawił.
- Najwyraźniej tak…. Chcesz ze mną potrenować?
- CO?! Chyba cię pogięło! Przecież możemy ze sobą walczyć.
- Raczej nie. Nie będą chcieli aby jichuriki ze sobą walczyli.
- Racja…. To co chcesz potrenować dattebamo?
- Twoją szybkość.- powiedział ze złośliwym uśmiechem. Kushina wyrwała się z jego ramion i upadła na cztery litery. Usłyszała jego śmiech. Podał jej dłoń. Złapała ją i pociągnęła go na ziemie. Zaczął się turlać i przy okazji pociągnął za sobą Bee. Turlali się obok siebie a dziewczyna go zaczęła wyzywać, a ten zanosił się śmiechem. W stronę tego samego pola treningowego kierowali się dziadkowie chłopaka. Chcieli przypomnieć ich pierwszy pocałunek , który zapieczętował o ich przyszłości. Hanabero szła otoczona ramieniem męża. Usłyszeli śmiechy. Ukryli się zza drzewami. Hanabero ujrzała swojego wnuka, który uciekał przed młodą Bee i się z niej śmiał. Nagle dziewczyna na niego skoczyła.
- Mam cię Namikaze!!!!- krzyknęła i chciała go uderzyć w twarz za co jej zrobił. Niestety dla niej złapał ją za rękę i znalazła się pod nim.- Złaź ze mnie idioto dattebamo!!!!- krzyknęła i starała się go z siebie zrzucić. Już miała zacząć mu grozić, lecz chłopak złapał w jedną dłoń jej nadgarstki a drugą zakrył usta.
- Kobiety nie powinny przeklinać ani grozić.- rzekł a jego babcia o mało co nie krzyknęła ze śmiechu. Na szczęście uratował ich przed wydaniem Minato zakrywając żonie usta dłonią. Przypatrywali się poczynaniom młodzieży. Dziewczyna się szarpała a chłopak się śmiał. Udało jej się wydostać jedną nogę, którą kopnęła go w głowę. Zabrał swoje ręce aby nie zderzyć się z twarzą dziewczyny. Ich twarze dzieliły milimetry. I nagle…. Madara wraz z siostrą trenowali pod okiem ojca. Chciał pomóc swoim dzieciom aby zdały  egzamin na jonina. Saki upadła na ziemię. W jej oczach były łzy. Po raz trzydziesty została pokonana przez brata. Ojciec do niej podszedł ale wcześniej kazał Madarze wyjść i zamknąć drzwi. Ukucnął przy córce.
- Co jest Saki?- spytał a córka z płaczem rzuciła się ojcu na szyję.
- Dlaczego jestem zakałą rodziny?!- krzyknęła smutna ze łzami cieknącymi jej strumieniem z oczu. Ojciec przytulił ją do siebie.
- Nie mów tak. Twoja matka jak była w czasach naszej drużyny w wieku 12 lat była ciamajdą. A teraz co? Nawet ja i Naruto jej się baliśmy. A wiesz dlaczego twoja matka jest taka silna?- spytał a córka wtulona w ojca pokiwała głową.- Bo trenowała pod okiem Gondaime. Może niech matka cię trenuje. Może kobieca ręka jest ci potrzebna? I przestań płakać. Nie przystoi tak pięknej dziewczynie płakać.- rzekł z uśmiechem. Saki oderwała się od koszuli ojca i posłała mu blady uśmiech. Po czym pognała do kuchni gdzie była jej mama.
- Mamo!! Możesz mnie czegoś nauczyć na egzamin?- spytała a matka posłała jej uśmiech.
- Oczywiście kochanie. Tak więc idziemy na pole treningowe!- krzyknęła uśmiechnięta. Wyłączyła już zrobiony obiad i wraz z córką poszły na pole. Na polu dziewczyna wpadła na Darka a jej matka się zaśmiała. Zostawiła dzieciaki same a chłopak zaczął ją przepraszać a ona się śmiała. Gdy spojrzeli sobie przez przypadek w oczy zostali trafieni strzałą amora…. Soka wraz z Tami byli przy akademii. Śmiali się i wspominali czasy kiedy to jeszcze oni do niej chodzili. Chłopak złapał ją za dłoń i dalej szli…. Naruto i Hinata szli przez ulice wioski. Mieszkańcy kłaniali im się a oni im…. Był zachód słońca. Młodzi jichuriki leżeli na ziemi ciężko oddychając. Byli zmęczeni. Ich mięśnie odmówiły im posłuszeństwa.
- Nieźle walczysz Kushina.- przyznał Minato uśmiechając się do niej.
- Ty również Minato.- odpowiedziała mu i tak samo jak on uśmiechnęła się. Babcia chłopaka była zawiedziona. Myślała, że do czegoś dojdzie a tu takie rozczarowanie. Jej mąż przeniósł ich do domu i położył na łóżku całując ją namiętnie w usta…. Młodzi dalej leżeli na trawie i patrzyli się w chmury.
- Czy masz jakieś marzenie?- spytał się chłopak.
- Tak. Zamierzam zostać Gondaime Raikage dattebamo! I jeszcze dwa inne , ale jedno z nich jest takie… Hmmm… intymne? Chyba tak. A ty?
- Ja też zamierzam zostać Kage swojej wioski. A do tego zamierzam zostać najlepszym jichuriki jakiego widział ten świat.- powiedział a dziewczyna się zaśmiała.
- Ty i najlepszy jichuriki? Błagam nie rozśmieszaj mnie! To jest już wiadome, że ja jestem najlepszym jichuriki na świecie dattebamo.
- Ta jasne.- rzekł z sarkazmem.
- No tak. Gyuki i ja nigdy nie mieliśmy sporów. A poza tym mogę go wypuścić z całą czakrą z mojego ciała a on i tak z niej nie skorzysta i nie ucieknie ani mnie nie zabije dattebamo.
- U mnie to samo.- rzekł i zaczęło padać…. Biegli śmiejąc się ulicami wioski. Ludzie dawno byli w swoich domach. Kushina biegła do domu Namikaze bo tam byli jej kumple, którzy mają kluczę. Skaczą po kałużach jak małe dzieci. Ale ich to nie obchodzi. Po kilku minutach dotarli do drzwi domu chłopaka. Były zamknięte. Stali schowani pod małym poddaszem. Ich ciała się ze sobą stykały. Czuli ciepło drugiej osoby. Jej oddech na twarzy. Do drzwi na palcach podeszła Tami. Spojrzała przez noktowizor i pognała do pokoju babci.
- Kto się tam dobija dattebane?- spytała patrząc na wnuczkę.
- Minato wraz ze swoją dziewczyną.- powiedziała z chytrym uśmiechem.
- Dziewczyną?!- spytali wszyscy obecni w pomieszczeniu. Nagle usłyszeli głośne kichnięcie.
- Oni się tam zaraz rozchorują. Wpuść ich do domu Tami dattebane.- poleciła a blondynka poszła otworzyć im drzwi. Akurat Kushina znowu kichnęła a jej włosy zasłoniły jej twarz. „ Wygląda tak pięknie” wymsknęło się w myślach Minato. Szybko się za to skarcił. Popchnął dziewczynę do środka. A ta znów kichnęła. Hanabero weszła do przedpokoju z ręcznikami. Mark i Dark szli za nią z kubkami z gorącym piciem.
- Wy idioci! W tej chwili idziemy do domu dattebamo!- już chciała coś jeszcze dodać ale przerwało jej kichniecie przez , które upadła na cztery litery. Mark od razu się przy niej znalazł i dotknął jej czoła.
- Masz gorączkę.
- To przez was! A teraz dajcie mi klucze dattebamo. Idę do mieszkania.- rzekła i znów kichnęła.
- Chce cię moja droga poinformować, że przez ten tydzień ty i twoi przyjaciele jesteście pod moją i mojego męża opieką.
- Nom. Ponieważ twoja matka, ojciec i wujek wraz z Hokage i Kazekage gdzieś pojechali na jakiś zjazd.- dopowiedział Dark. Kushina podeszła do chorej i poszły do jej tymczasowego pokoju.
- Idź się wykąp. Zaraz do ciebie przyjdę.
- Dobrze dattebamo.- rzekła i kichnęła. W duszy przeklinała swoich kumpli za to, że zabrali klucze. Nalała do wanny gorącej wody. Podeszła do łóżka na , którym była jej torba i wyjęła czyste spodnie od dresu i koszule. Zakręciła wodę i zanurzyła się w wodzie….

niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział specjalny ** Dzień Ojca**

23 czerwca dzień ojca. W Sunie do życia budzi się pewna dziewięciolatka. W podskokach wyskakuje z łóżka. Podchodzi do szafy i szuka prezentu dla ojca. Gdy go już znalazła , schowała do torby i wyszła na paluszkach z pokoju. Nie chciała zbudzić brata. Przystawiła ucho do drzwi od sypialni rodziców. Usłyszała ciche chrapanie taty. Po cichu weszła do pokoju rodziców. Podeszła na paluszkach do łóżka i skoczyła na tatę.
- Wszystkiego najlepszego tatusiu!!!- ten od razu otworzył oczy i posłał córce uśmiech. Matka ziewnęła i przetarła oczy. Nagle do pokoju wszedł Sakoru też z prezentem dla taty.
- Dzięki Yuna. Zabrałaś mój pomysł.- powiedział z udawaną obrazą. Yuna tylko pokazała mu język i skacząc po tacie podała mu torbę. Ten usiadł a córka spoczywała na jego kolanach. Wyjął i ujrzał album ze zdjęciami. Otworzył i posłał córeczce czarujący uśmiech.
- Dziękuje ci kochanie. To jest przepiękne.- powiedział całując córkę w czoło. Ta przytuliła się do ojca. Zeszła i usiadła obok matki a Sakoru podszedł do ojca. Usiadł przy jego boku i podał Skorpionowi torbę. Otworzył i zaniemówił z wrażenia. Wyjął szklane pudełko w , którym były własnoręcznie zrobione małe marionetki, które trzymały litery, tańcząc i wychodził z tego wyraz „ Wszystkiego naj Tato. Kocham cię Sakoru”. Sasori posłał synowi uśmiech i prze czochrał mu czuprynę.
- Dziękuje młody.
- Nie ma za co.- odpowiedział z uśmiechem. Sasori wyszedł z łóżka i położył na półce przeznaczonej na prezenty od dzieci. Ułożył w bardzo widocznym miejscu oba prezenty. Album od córki otworzył na zdjęciu jej siódmych urodzin. Powrócił do łóżka i przytulił do siebie pociechy. A Minnou zrobiła im zdjęcie…. Tego samego dnia w Konoha dzieci szóstego Hokage szukały wspólnego prezentu. To był harmider. Już wiedzieli, że tak ważnych rzeczy nie chowa i nie daję się Menmie na przechowanie i ukrycie. Minato bił się w ścianę za to, że nie nałożył na niego pieczęci. Wraz z Amiho włączyli byakugana i szukali. Po paru minutach znaleźli. Był w pokoju dziadków.
- Cholera! Menma co cię podkusiło aby tam właśnie chować prezent dla taty?!- spytał wściekły Minato. Babcia nie lubi jak wchodzą do ich sypialni jak ich nie ma w domu.
- Przepraszam Minato. Sam nawet nie pamiętam.
- Ech.- jęknął a Menma oberwał po głowie od Tami.
- Głupek! Baka!
- I co zrobimy?- spytała się Amiho brata. Ten przyłożył sobie trzy palce do czoła i zamknął oczy. Po chwili je otworzył z uśmiechem na ustach.
- Przeniosę się do ich pokoju, zabiorę prezent i przeniosę się tu z powrotem. A waszym zadaniem będzie mnie kryć i nie pozwolić jak dziadkowie wrócą wejść do ich sypialni. Jasne?
- Hai!
- To zaczynamy operację „ Uratować prezent”- rzekł wystrzelając jak strzała z pokoju brata. Tami poszła za jego przykładem i czatowała w kuchni. Menma w ogrodzie, a Amiho przed pokojem dziadków. Minato zauważył otwarte okno. To była jego szansa. Wyrzucił swój kunai i po chwili był już w pokoju dziadków. Włączył byakugan i podszedł do szafy, otworzył ją ostrożnie i wyjął ich prezent. Nagle Menma dostrzegł dziadków, którzy kierowali się w stronę domu. Wybiegł i rzucił się na dziadka.
- Atak z zaskoczenia!! Ale z dziadka żółw! I dziadek był Żółtym Błyskiem Konohy?- mówił na tyle głośno, że Tami go usłyszała. Wysłała siostrze wiadomość. Ta zapukała do pokoju.
- Minato pośpiesz się!
- Chwila!- odkrzyknął. Podszedł ostrożnie z prezentem do okna, wypuścił tego samego kunaia i znalazł się na jego miejscu z prezentem. Posprzątał po sobie i nie było śladu po nim w pokoju dziadków. Przeniósł się do swojego pokoju a Amiho odetchnęła z ulgą. Pobiegła do kuchni po Tami i razem poszły po Menme.
- Idioto!!! Zejdź z dziadka!!!- krzyczała jego bliźniaczka. Podeszła do niego, zdzieliła w łeb i pociągnęła w stronę domu. Babcia się śmiała i podniosła męża z trawy.
- O co im chodziło?- spytał zdziwiony Yondaime.
- Kto to wie dattebane. Kto wie.- odpowiedziała mu jego żona kręcąc głową. Cała czwórka siedziała w pokoju najstarszego z rodzeństwa i ustalała ciąg dalszy.
- Dobra. Prezent zabezpieczony. Teraz Amiho i Tami robicie ramen.
- CO?! Ale my nie umiemy gotować!!- krzyknęły jednocześnie. Menma się zaśmiał i oberwał poduszkami po głowie. „ Chyba nie idzie po twojej myśli co młody?” powiedział Kurama do Minato „ A nie widać? Masz jakiś pomysł?” spytał „ Może, a co?” „ To podaj bo ja z nimi to nic nie zrobię. Sam widzisz.” Powiedział i zerknął na młodsze rodzeństwo. Amiho starała się uspokoić Menme i Tami, którzy bili się poduszkami. Ten jęknął i bliźniaki obrywały już od niego po głowię.
- Macie się uspokoić!!!
- Minato…
- Cicho! Wy zajmiecie się tatą i mamą, a ja zajmę się resztą. A teraz won z mojego pokoju a zwłaszcza ty Menma. Nie chcemy chyba aby prezent dla taty znowu zniknął. Prawda?
- Tak.- powiedzieli wychodząc z jego pokoju. Minato specjalnie zapieczętował pokój aby nikt mu nie wszedł i ruszył w kierunku pokoju dziadków. Zapukał i otrzymał odpowiedź. Wszedł, uklękną przed babcią i złożył ręce jak do modlitwy.
- Błagam babciu pomóż nam!!
- Ale w czym Minato dattebane?
- Zrobić ramen dla taty! Dziś przecież taty święto, tak samo jak dziadka.
- Podnieś się kochanie. Pomogę ci dattebane. To chodź.- rzekła podnosząc się i wnuczka. Poszli do kuchni i babcia zaczęła go uczyć gotować tak samo jak jej męża kiedyś. W tym samym czasie Amiho była u mamy w szpitalu. Wraz z ciocią Sakurą opiekowały się dziećmi w wieku siostry jej chłopaka Sakoru. Młoda przyglądała im się z ciekawością a do tego zapamiętywał wszystko. Tami i Menma pilnowali ojca. Właśnie Menma wchodził do jego gabinetu, oni nigdy nie pukają a ojciec się do tego przyzwyczaił.
- O jak dobrze, że jesteś synku. Mam do ciebie prośbę. Możesz to odebrać i przynieść tutaj?
- Jasne tato.- powiedział uradowany podbiegając do ojca, wziął od niego kopertę spojrzał na adres i wybiegł z gabinetu. Tami weszła natomiast do niego, zamknęła drzwi i podeszła do ojca.
- Mogę z tobą posiedzieć? W domu jest nudno.
- Oczywiście kochanie.- rzekł posyłając córce uśmiech. Odwzajemniła go i usiadła na parapecie czekając i pilnując ojca. Pod wieczór cała piątka wróciła do domu. Naruto miał prezent dla swojego ojca. Weszli i do nozdrzy szóstego doszedł aromat jego ulubionego jedzenia. Jednak najpierw poszedł do pokoju rodziców. Jego ojciec  leżał na łóżku i czytał książkę.
- Tato?
- Tak Naruto?- spytał ponosząc wzrok znad lektury.
- Wszystkiego najlepszego z okazji dnia ojca dattebayo!- krzyknął z wielkim uśmiechem na twarzy. Podszedł do ojca, przytulił się do niego jaz za czasów dzieciństwa. Podał ojcowi prezent. Ten otworzył opakowanie i ujrzał obrazy. Z dniu jego ślubu z Kushiną oraz z zdania przez Naruto akademii.
- Dziękuje ci kochanie.
- Kocham cię tato.
- Ja ciebie też urwisie.- rzekł czochrając synowi czuprynę. Powiesił je na ścianie i razem zeszli na dół do kuchni. Przy Naruto znalazły się jego dzieci.
- Wszystkiego najlepszego tato!!- krzyknęły bliźniaki rzucając się na szyję ojcu. Amiho poszła za ich przykładem a Minato podszedł do dziadka i wręczył mu prezent od całej czwórki. Ten prze chorał wnukowi włosy i podszedł do żony. Naruto dostał od dzieci własnoręcznie uszyty gobelin. Na ten pomysł wpadała Amiho. Były na nim narodziny każdej czwórki, narodziny ich ojca, dzień ich ślubu, dzień w którym dostał Hokage i ostatnie urodziny…. W domu klanu Uchiha Ayuma szykowała od 12 obiad dla taty. Gdy wszystko było skończone rodzice ni z stąd ni zowąd znaleźli się w kuchni doprowadzając ich córkę prawie do ataku serca.
- Nie straszcie tak człowieka. Wszystkiego najlepszego tato.- rzekła tuląc się do ojca…. Tego samego dnia po południu w Kumo Killer Bee wraz z córką szli ulicami wioski. Śmiali się, rozmawiali i rapowali. Jej ojcu nie trzeba już wiele do szczęścia. Sam nawet zakazał jej dawania mu prezentów na dzień ojca. Tak więc co roku wymyślała dla nich jakiś ciekawy dzień. Wracali z wspólnego treningu śpiewu.
- Kocham cię tato dattebamo.- powiedziała tuląc się do boku ojca.
- Ja ciebie też córeczko.- rzekł otaczając ją ramieniem i tak szli w dalszą drogę do domu…..

piątek, 21 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 3

Kushina Uzumaki - przez ciebie mam ochotę na arbuza! Ach co za babcia z ciebie! Zapewne.... to Sakoru?! Nie no żartóję... Ach ta twoja Amiho... Tak pamiętam dattebamo....

Jagoda Lee - dzięki... nie martw się ja też tak miałam na blogu Mi na początku, ale potem jakoś to ogarnełam...

Minnou - to dobrze.... to dobrze dattebamo.... nom :P....

Notkę dedykuję najwspanialszej Minnou za zrobienie tego boskiego szablonu dattebamo!!!

Minął tydzień od tego zajścia. Oczywiście cała ósemka dostała kary. Kushina, Dark, Mark i Sakoru musieli przez cały swój pobyt w wiosce pomagać matce Hokage, która sama o to prosiła. Ta czwórka przypominała ją z jej trzema braćmi. Natomiast Sanoi, Inoichi, Hizashi oraz Temaki mieli czteromiesięczny zakaz na misję rangi B oraz C. Do tego każdy dostał ochrzan od swoich rodziców , lub jak w przypadku Darka, Marka i Sakoru od swoich senseiów. Właśnie drużyna 9 wraz z Sakoru pieliła ogródek żony Yondaime. Oczywiście panowie musieli podroczyć się ze swoją koleżanką.
- Ach nasz kwiatuszku dziś promieniejesz różą.- powiedział Sakoru posyłając jej czarujący uśmiech.
- Ach nasz skowronek tak pięknie nam śpiewa co rana. Nieprawdaż?- dodał trzy grosze Mark.
- Mój misiaczek tak słodko wywija swoim ciałkiem na polu bitwy jak i na parkiecie.- dokończył Dark. W efekcie czego, każdy z panów miał wielkie guzy na głowach oraz nawóz na twarzach.
- Macie za swoje dattebamo.- rzekła ze swoim uśmiechem Kushina.- Trening od rana, aż padnę z głodu na kolana, kocham rapować i Sukiyaki się delektować!- powiedziała jeden z tekstów ojca. Spojrzała ponownie na kompanów.- Spoglądam na was… wy ciągle żyjecie ale w mózg to nie obfitujecie.- kolejny tekst ojca.
- Podaj jeszcze jakiś tekst ojca! One są zajebiste.- powiedział Sakoru otrzepując się z nawozu.
- Spoko…. Ma żądza krwi jest mą odwagą, Jestem optymistą ale z rozwagą. Me ostrza wirują a sklep się zamyka dlatego ciosów wam zadaje bez lika! Nie wiem co dla niego zrobiłeś chłopie, ale dzieciak bardzo Cię ceni, może kiedyś o moim rapie ten ciołek zdanie zmieni Wiele go nauczyłeś więc nastawienie zmień, Bo to Twoje słowa chronią go po dziś dzień. Wielka Ósemka powraca na morza Aby wykopać kałamarnice w przestworza! Na odpoczynek czasu nie ma. To nie ściema! Proszę dattebamo!!!- krzyknęła do ucha Sakoru. Ten się na nią rzucił i zaczął łaskotać za karę. Dark i Mark mu w tym pomogli. Po ubrudzeniu się jeszcze błotem usiedli przy kwiatkach i je sadzili. Spojrzeli na siebie i zaczęli powtarzać kilka tekstów pszczółki
- Siedzę na jego dupie, Jak mucha w zupie.  Nie zawracaj sobie teraz pierdołami bańki, dajemy do przodu i pieprzymy przystanki. To nie jest irytujące, to są genialne rymy, rymy! Kretynie! Ah! Yeah! Czuje to ziomuś, czuje z twojej miny Wnioskuję że zaraz się wyluzuje.- mówili i pielili róże. W tym czasem w domu Hanabero robiła obiad a bliźniaki się wygłupiały. Ktoś zapukał do drzwi, Menma poszedł otworzyć. Przyszedł ojciec dziewczyny.
- O pszczółka!
- Siema ziomuś. Jest babcia twoja w domu?
- Tak mój kompanie, a ja spadam na kanapę!- odpowiedział rapując. Bee wszedł do domu i poszedł do kuchni z, której słyszał głos matki szóstego.
- O ośmiorniczka! Co cię tu sprowadza? Dzieciaki jeszcze robią dattebane.- powiedziała pokazując na okno. Nagle Kocica podniosła się z klęczków. Domownicy, którzy byli w kuchni spojrzeli na nią. Okno było otwarte więc doleciały do nich słowa dziewczyny.
- Moc mam wielką, mój sztandar powiewa ośmioogoniasty na moście i Kushina Bee, my jesteśmy goście.
- Dawaj coś jeszcze. Może to z bejbe?- zaproponował Mark. Ta posłała im uśmiech i zaczęła rapować.
- Powiem Ci, bejbe, jak się dziś czuję Lecz najpierw tyłek Ci uratuję Głupia kałamarnico Zaraz skopię twoje lico!
- Dawaj coś jeszcze.- teraz prośba Darka.
- Jestem najlepszy w Ukrytej wiosce chmurze, Gdy się nakręcam Wywołuję burzę. O albo to dattebamo. Jestem genialnym muzykiem I chce być najlepszy. Jestem elitarnym shinobi I odstaję od reszty.
- A teraz nam zaśpiewasz tą piosenkę.
- Chyba cię posrało Sakoru. Tej którą napisałam dla tych kołków w przedszkolu nie zaśpiewam dattebamo.
- No weź!! Zapomnieliśmy ją!- poprosił ją Mark.
- Dobra….- jęknęła- Biegnę łąką, kolorową.
Widzę misie kolorowe.
One tańczą taniec hula.
I zapraszają mnie.
Ref. A ja?
A ja idę .
I tańczę.
I śpiewam.
I gram.
A każdy kto mnie widzi zazdrościć.
Czego ma.
Hahaha! X2
Gdy po tańcu hula, hula.
Widzę dzisiaj dinozaura.
Nazywam go Dino.
I razem z nim…
I razem z nim zmieniam świat….
Ref. A ja?
A ja idę .
I tańczę.
I śpiewam.
I gram.
A każdy kto mnie widzi zazdrościć.
Czego ma.
Hahaha! X2
A gdy idą z nim modelki.
Hidan patrzy na nie się.
I zazdrości mu i mi.
Że my mamy a on nie.
Ref. A ja?
A ja idę .
I tańczę.
I śpiewam.
I gram.
A każdy kto mnie widzi zazdrościć.
Czego ma.
Hahaha! X2- zakończyła a panowie pękali ze śmiechu. Domownicy też.  Gdy usiadła obok kumpli też się zaśmiała.
- Powinniśmy to już skończyć, a jesteśmy w połowie.- stwierdził Dark. Kushina się podniosła, wyprostowała ręce i było słychać strzelenie stawów w palcach.
- Idźcie na taras. Zaraz to skończę dattebamo.- powiedziała a panowie uczynili co im kazała. Do domu przyszedł dziadek z Minato i Amiho. Przyszli jonnini byli wykończeni po treningu z dziadkiem.
- Skończyli?- spytała się Amiho.
- Nie dattebane. Jestem ciekawa co ona teraz zrobi.- powiedziała i patrzyła na poczynania córki pszczółki.
- Moje skarbie!! Chodź do nas!- krzyknęli do niej koledzy śmiejąc się przy tym. Ta odwróciła się do nich i pokazała im swoje senbone. Ci od razu ucichli. Zamknęła oczy i w bardzo szybkim tempie dokończyła robotę. Potem z trzymanym wiadrem z nawozem za plecami podeszła do kolegów, którzy szli w jej stronę. Ta posłała im czarujący uśmiech i wywaliła na ich głowy zawartości wiaderka.
- KUSHINA!!!!!!!!!!!!! JESTEŚ MARTWA!!!- krzyknęli i zaczęli ją gonić. Ta z śmiechem przed nimi uciekała, ale pech chciał aby Sakoru złapał ją nitkami czakry.
- No to teraz kara nasz skowronku.- wyśpiewał z siebie Dark.
- I to jaka nasza miłości.- dopowiedział Sakoru.
- Czy on mnie….- zaczęła Amiho lecz przerwał jej ojciec dziewczyny.
- Nie zdradza cię młoda. Oni znają się od dzieciństwa i cały czas się tak droczą. Poza tym Mark ma dziewczynę.- posłał młodej uśmiech i dalej patrzył na poczynania tej czwórki.
- O nie!!! Nasza królewna nie jadła śniadanka!!- krzyknął z udawaną troską w głosie Mark.
- Oj nie ładnie kochanie.- skarcił ją Dark.
- Musimy ją nakarmić!! Ale czym? Hmmm…- zastanowił się Sakoru.- Mam!- rzekł i wyszeptał coś chłopakom na uszy. Ci z diabelskimi uśmiechami podeszli do Kushiny. Dark stanął za nią  i przyciągnął do siebie nie pozwalając się jej wyrwać. Mark podszedł z Sakoru do kwiatów i czegoś w nich szukali. Gdy to znaleźli podeszli do nich.- No otwieraj dziubek kochanie!- powiedział Sakoru pokazując jej dżdżownice. Ta zamknęła usta i zacisnęła zęby.
- Ja otwieram a ty wkładasz.- polecił Mark podchodząc do Bee. „ Cholera!!!!!!!! Zabiję ich jak mi to zrobią dattebamo!!!! Myśl!! Kushina myśl do cholery!!!!!!!!! Zaraz! Lustra!!!! Tylko uwolnić jedną dłoń dattebamo! I już po was ciołki!! Oby mi się to udało!!” pomyślała i starała się uwolnić prawą rękę. „ Udało się!!!!” krzyknęła uradowana i zaczęła bardzo szybko wykonywać pieczęcie.
- Technika Demonicznych Kryształowych Luster Lodu.- powiedziała bardzo szybko. Nagle na około nich tworzyły się lustra z lodu. Chłopaki zaparli. Kushina nadepnęła Darkowi na stopę i wskoczyła w jedno z luster. Chłopaki widzieli ją wszędzie.- Jesteście martwi.- rzekła z uśmiechem i wypuściła swoją ulubioną broń igły senbon. Trafiła ich w punkty witalne na szyi i byli w stanie lipnej śmierci. Zakończyła technikę, podeszła do pacanów. Przewiesiła ich sobie nad karkiem i ruszyła nucąc sobie piosenkę pod nosem w stronę domu Namikaze. Chciała poinformować, że skończyli i zabierze tych durniów do domu. Jednak gdy weszła z tymi cepami od razu ojciec się na nią wydarł, że nie powinna tego robić. Ta tylko przekręciła oczami, położyła idiotów na podłodze i wyjęła im igły. Otworzyli oczy. Gwałtownie się podnieśli i na nią rzucili.
- Jesteś martwa kwiatuszku!!!!- krzyknęli wściekli. Sakoru trzymał ją za ręce, Mark za nogi , a Dark siedział na niej. W dłoni rudobłękitnowłosego zaświtały dżdżownice, które miały trafić do jej buzi. Ten wsadził je jej pod bluzkę i szybko z niej zeszli. Kocica jak oparzona podniosła się z podłogi i wybiegła za nimi puszczając piękną wiązankę przekleństw. Pszczółka zauważył , że dżdżownice były na ziemi. Złapał je i wyniósł na dwór. Pozostali domownicy wyszli za nim. Kushina ścigała chłopaków. Panowie się rozdzielili. Bee znów użyła techniki Demonicznych Kryształowych Luster Lodu i panowie byli w pułapce.
- Pomocy!!!!!- krzyknęli jednocześnie bo wiedzieli, że Kushina im nie daruje tego co jej zrobili. Amiho chciała pomóc chłopakowi , ale nie  wiedziała jak.
- Zostaw ich.- powiedziała babcia dziewczyny. Kushina już miała szykować się do makabrycznego pobicia kolegów. Wyszła z jednego z luster w, którym się znajdowała i zatrzymała się tuż przy nich.
- W samym środku naszej konwersacjii… oto kilka poważnych rad!! Jesteście głupcami, głupcy!!- krzyknęła i chłopaki dostrzegli łzy w jej oczach zanim nie zniknęła jak wiatr. Lustra się rozpadły a jej koledzy siedzieli jak słupy soli. Od bardzo dawna nie widzieli łez Kushiny i to wywołanych przez nich. Szybko się podnieśli.
- Trzeba ją znaleźć i przeprosić.- powiedzieli jednocześnie.
- Zostawcie ją w spokoju dattebane. To, że zachowuje się jak ja kiedyś czyli jak chłopczyca nie oznacza, że nie ma też w sobie zachowań kobiecych. Nie pomyśleliście gdzie one mogły wejść?- spytała i spojrzała na nich karcąco. Ci teraz sobie to uświadomili i  trzepnęli się nawzajem w łby.
- Tym bardziej musimy ją znaleźć.
- Nie możemy jej tak zostawić.- rzekł Dark i ruszył szukać przyjaciółki…. Nahomi siedziała w domu i zajmowała się swoją młodszą siostrą Mito. Pięciolatka biegała po pokoju i przytulała do siebie swojego misia. To był miś , który otrzymała od młodego Minato na swoje piąte urodziny i się w nim zauroczyła. Nahomi się z tego trochę śmiała, ale sama się w nim zakochała.
- Siostycio…. Ja chcieć do Minatko-sama!!- krzyczała pięciolatka tuląc do siebie misia od niego. Nahomi się zaśmiała. Wzięła siostrę na ręce. Napisała rodzicom, że idzie z małą do Amiho i wyszły z domu. Nagle usłyszała czyjś płacz. Wraz z siostrą poszła w stronę źródła dźwięku. Dotarły do parku. Pod starą płaczącą wierzbą siedziała Kushina. Teren naokoło drzewa był zaniedbany. Nahomi podeszła do dziewczyny.
- Hej. Dlaczego płaczesz?- spytała kucając. Kushina podniosła zapłakany wzrok.
- Przez moich przyjaciół, którzy zapewne zapomnieli, że nie jestem facetem i wsadzili mi pod bluzkę dżdżownice! A one weszły mi….- nie dokończyła tylko zakryła piersi.
- CO?! A to debile!!
- Nie musisz mi o tym mówić dattebamo. A tak w ogóle to jestem Kushina Bee.- rzekła podając jej dłoń. Ta ją uścisnęła.
- Nahomi Uzumaki, a to jest moja pięcioletnia siostra Mito.
- Mito tak? Masz imię po żonie pierwszego Hokage.- powiedziała z uśmiechem.
- Ja cieć do mojego misia!!!- krzyknęła dziewczynka rzucając się na Bee.
- Może was zaprowadzę?
- Spoko. Mito zejdź z Kushiny.
- Nie musi. Mogę ją zanieść dattebamo.
- Tiak!!!! Ja cieć nia barianka u niowej przyjaciółki!- krzyknęła Mito. Kushina wzięła młodą na barana a Nahomi jej misia. Dziewczyny ruszyły w stronę domu Namikaze. Kushina dopiero teraz się skapnęła gdzie idą. Już chciała zawrócić , ale obiecała, że je odprowadzi.
- Jesteś kunoichi?- skierowała to pytanie do Kushiny.
- Tak. Z Kumogakure. A ty?
- Też. Bierzesz udział w egzaminie na jonina?
- Nom.
- Ja też. Jesteśmy.- powiedziała a z ogrodu Namikaze wyskoczył Sakoru padając przed Bee na kolana.
- Błagam wybacz nam naszą głupotę!!- krzyknął trzymając ręce jak do modlitwy. Nagle z dymu wyszli Mark i Dark. Mark miał ze sobą bukiet ulubionych kwiatów dziewczyny, a Dark piękną katanę. Oni też przed nią uklękli i błagali o wybaczenie. Ta zdjęła Mito z pleców, podała jej siostrze i każdego z nich obdarzyła promiennym uśmiechem.
- Wybaczam wam pacany dattebamo. Przecież wiecie, że nie potrafimy się na siebie długo gniewać dattebamo. Ale i tak wam się oberwie.
- Oczywiście!! Jesteś najlepszą kumpelą na świecie!!- krzyknęli i się na nią rzucili. Temaki zauważyła , że chłopak Amiho tuli się do jakieś dziewczyny i dwóch gości.
- Twój chłopak cię zdradza.
- CO?!- spytała z niedowierzaniem. Szybko podbiegła do okna i po chwili się zaśmiała- On mnie nie zdradza. To jego najlepsza kumpela a oni to kumple. Zaraz przyjdę.- powiedziała i wyskoczyła przez okno.
- Durnie zejdźcie ze mnie!!!!!
- Sakoru czy ty mnie zdradzasz?- spytała z lekkim uśmiechem na ustach. Ten jak oparzony odskoczył od przyjaciół.
- CO?! Oczywiście , że nie!! To ty jesteś wybranką mojego serca kwiatuszku.
- Ej!! Jedyną osobę, którą obiecaliśmy sobie tak nazywać jest nasz skowronek Kushinka!- powiedział z udawanym oburzeniem Mark.
- Mów tak do niej a nie do mnie dattebamo…. Amiho tak?
- Tak.- powiedziała i posłała jej uśmiech. Sakoru złapał ją w talii przyciągając do siebie, ta się zaczerwieniła. Nagle do nich podeszli Minato, Temaki, Nahomi, Hizashi, Sanoi i Inoichi. Gdy siebie zobaczyli Temaki posłała Kushinie uśmiech pełen pogardy. Ta się do niej bardzo słodko uśmiechnęła i ich olała.
- Dobra dattebamo. Jesteśmy już tu jakiś czas, a jeszcze nie byliśmy w dwóch obowiązkowych miejscach!
- Nom. Sakoru idziesz z nami? A ty Amiho kochanie?- spytał się Dark puszczając do niej oczko. Sakoru przyciągnął ją do siebie a kumplowi posłał mordercze spojrzenie. Kushina się zaśmiała i prze czochrała bliźniakom włosy. Powiesiła się na ich szyjach.
- No nie dajcie się prosić dattebamo. Poza tym Sako musimy zrobić ci TO znowu.- powiedziała z szatańskim uśmiechem Kocica.
- Spoko koteczku, ale ty też musisz TO mieć.- odpowiedział i cała trójka spojrzała na Amiho.
- E… no mogę….- powiedziała czerwieniąc się mimo wolnie. Kushina puściła chłopaków, podeszła do Amiho i położyła dłoń na jej ramieniu. Panowie zawiesili się na swoich ramionach. Bee wykonała pewną pieczęć i znikli w małym tornadzie( nie wiem czy one mogą być małe- dop. aut.). Temaki spojrzała na znajomych.
- Idziemy na karaoke.- rzekła i pociągnęła w tę stronę Minato. Pozostali pognali za nimi. Tym czasem Amiho, Kushina, Sakoru, Mark i Dark byli nad jeziorkiem. Ptaszki ćwierkały, słońce zaczęło dawać z siebie wszystko. Panowie zdjęli spodnie i bluzki zostając w samych bokserkach i wskoczyli do wody.
- Wy tak zawsze?- spytała się Kushiny Amiho.
- Taa. To taka tradycja. Właśnie podczas jednej zabawy nad jeziorem się poznaliśmy i zawsze jak się spotykamy to idziemy nad jezioro lub sami je sobie tworzymy i się w nich kąpiemy i wygłupiamy dattebamo.
- A ile lat jesteście przyjaciółmi?
- 12.
- Tyle wytrzymałaś z nimi? Podziwiam cię. Ja z nim jestem od dwóch lat.
- Wiem. Gdy się widujemy i opowiadamy co nam się przydarzyło w życiu prywatnym od naszego ostatniego spotkania to cały czas mówi tylko o tobie i , że bardzo by chciał być w tej samej wiosce co ty, albo abym go ratowała przed jego wielbicielkami. To samo robię dla Marka i Darka.
- Ej dziewczyny!! Chodźcie do nas!! Woda jest idealna!!- krzyknął Mark zanim nie został podtopiony przez Sakoru.
- Chyba się niecierpliwią.
- Ale nie mam stroju na zmianę.- powiedziała Amiho.
- No i? Nie martw się. Potem nas przeniosę do twojego domu dattebamo. Co ty na to?
- Spoko.- powiedziała i już chciała zdjąć bluzkę, ale się wstydziła zrobić to przy chłopakach. Kushina wiedziała o co jej chodzi.
- Podaj mi rękę.- poprosiła. Amiho podała jej dłoń. Kushina zamknęła na chwilę oczy i po chwili były w samej bieliźnie. Pociągnęła Amiho w stronę wody i skoczyły do niej. Panowie oczywiście musieli je podtopić. No bo co to by było?.... W klubie karaoke Temaki śpiewała kolejny raz. Inoichi był jak zawsze zachwycony swoją dziewczyną. Śpiewała już swoją dziesiątą piosenkę, bo Minato nie chciał. Nagle do klubu weszła grupka przyjaciół, w których Minato rozpoznał swoją siostrę Amiho. Ale wyglądała inaczej… Tak bardziej odważniej. A wszystko to dzięki Bee, której udało się ją do tego nakłonić. Podeszli do nich bo oni zajęli ostatni wolne miejsce do śpiewania.
- Będziecie musieli się tym podzielić dzieciaki.- powiedział stary  mężczyzna odchodząc.
- Ładnie wyglądasz siostro. Kto cię nakłonił do takiego stroju?- spytał się Minato posyłając siostrze uśmiech.
- Kushina.- powiedziała i mimo wolnie zachichotała na samo wspomnienie ich wspólnego popołudnia.
- Co cię tak rozśmieszyło?- spytała się jej Temaki. „ Zdrajczyni” pomyślała wraz z Sanoi.
- Moje dzisiejsze popołudnie. Oni są super! Niesamowite mają pomysły i było naprawdę fajnie.
- Dzięki słoneczko.- powiedział Dark całując ją w dłoń. Oberwał od Sakoru i Kushiny.- Ach mój koteczku nie bądź zazdrosna.- i znów od niej oberwał.
- Minato teraz twoja kolej do śpiewania.- powiedziała Nahomi. Ten tylko jęknął. A jego siostra się zaśmiała. Nagle Amiho wpadła na pomysł.
- A może podzielimy się na dwie drużyny i z każda musi dać jednego śpiewaka. I zrobimy konkurs. Co wy na to?- powiedziała i popatrzyła na przyjaciół oraz brata.
- Jesteśmy za! I nawet mamy osobę, która będzie śpiewać.- powiedział Mark.
- My też.- dodała swoje trzy grosze Sanoi.
- Dobra Kushina na scenę skowronku!- krzyknęli chłopaki.
- Minato Namikaze masz w tej chwili iść na scenę!- krzyknęły Temaki, Sanoi i Nahomi. Kushina weszła a za nią Minato. Dostali dwa mikrofony.
- Kobiety mają pierwszeństwo.- powiedział, zanim ta zdążyła chodź by otworzyć usta.
- Mam nadzieje, że nie będziesz płakał jak przegrasz.- rzekła ze słodkim uśmiechem.
- Chyba raczej ty.- powiedział posyłając jej czarujący uśmiech dziadka. Dla kobiet on był czarujący , ale to był jego zwykły uśmiech. Na Bee nie zrobił on jednak wrażenia. Już chciała coś powiedzieć, lecz przerwała jej Temaki.
- Zaczynajcie!
- Dobra dattebamo….- powiedziała podchodząc do maszyny. Wybrała jedną ze swoich ulubionych piosenek( Naruto and Hinata – Awake and Alive).
Poleciała melodia i zaczęła śpiewać w odpowiednim momencie.-  I'm at war with the world and they
Try to pull me into the dark
I struggle to find my faith
As I'm slippin from your arms

Jen: It's getting harder to stay awake
And my strength is fading fast
You breathe into me at last

I'm awake I'm alive
Now I know what I believe inside
Now it's my time
I'll do what I want cause this is my life
Here (right here), right now (right now)
Jen: I'll stand my ground and never back down
I know what I believe inside
I'm awake and I'm alive

I'm at war with the world cause I
Ain't never gonna sell my soul
I've already made up my mind
No matter what I can't be bought or sold

Jen: When my faith is getting weak
And I feel like giving in
You breathe into me again

I'm awake I'm alive
Now I know what I believe inside
Now it's my time
I'll do what I want cause this is my life
Here (right here), right now (right now)
Jen: I'll stand my ground and never back down
I know what I believe inside
I'm awake and I'm alive

Waking up waking up (x4)

In the dark
I can feel you in my sleep
In your arms I feel you breathe into me
Forever hold this heart that I will give to you
Forever I will live for you

I'm awake I'm alive
Now I know what I believe inside
Now it's my time
I'll do what I want cause this is my life
Here (right here), right now (right now)
Jen: I'll stand my ground and never back down
I know what I believe inside
I'm awake and I'm alive

Waking up waking up (x4
)- gdy skończyła Minato był w szoku.  „ Ona słucha tego co ja?”, myślał podchodząc do ,maszyny. Wybrał swoją ulubioną piosenkę (Papa Roach – Last Resort)
- Cut my life into pieces 

This is my last resort 
Suffocation 
No breathing 
Don't give a fuck if I cut my arm, bleeding 

This is my last resort 

Cut my life into pieces 
I’ve reached my last resort 
Suffocation 
No breathing 
Don't give a fuck if I cut my arm, bleeding 
Do you even care if I die bleeding? 
Would it be wrong? 
Would it be right? 
If I took my life tonight 
Chances are that I might 
Mutilation outta sight 
And I’m contemplating suicide 

Cuz I’m losing my sight 
Losing my mind 
Wish somebody would tell me I’m fine 
Losing my sight 
Losing my mind 
Wish somebody would tell me I’m fine 

I never realized I was spread too thin 
Till it was too late 
And I was empty within 
Hungry! 
Feeding on chaos 
And living in sin 
Downward spiral where do I begin? 
It all started when I lost my mother 
No love for myself 
And no love for another. 
Searching to find a love up on a higher level 
Finding nothing but questions and devils 

Cuz I’m losing my sight 
Losing my mind 
Wish somebody would tell me in fine 
Losing my sight 
Losing my mind 
Wish somebody would tell me I’m fine 
Nothing's alright 
Nothing is fine 
I’m running and I’m crying 
I’m crying 
I'm crying 
I'm crying 
I'm crying 

I can't go on living this way 

Cut my life into pieces 
This is my last resort 
Suffocation 
No breathing 
Don't give a fuck if I cut my arm, bleeding! 
Would it be wrong? 
Would it be right? 
If I took my life tonight 
Chances are that I might 
Mutilation outta sight 
And I’m contemplating suicide 

Cuz I’m losing my sight 
Losing my mind 
Wish somebody would tell me I'm fine 
Losing my sight 
Losing my mind 
Wish somebody would tell me I’m fine 
Nothing’s alright 
Nothing is fine 
I’m running and I’m crying 

I can’t go on living this way 
Can’t go on 
Living this way 
Nothing’s alright.- skończył.
„ CO?! On lubi to samo co ja dattebamo?!”. Spytała się samą siebie po czym podeszła do maszyny. Wzięła ( Skillet- Hero)
- I'm just a step away

I'm just a breath away
Losing my faith today (We're falling off the edge today)
I am just a man
Not superhuman (I'm not superhuman)
Someone save me from the hate
It's just another war
Just another family torn (We're falling from our faith today)
Just a step from the edge
Just another day in the world we live

(Zwrotka)
I need a hero to save me now
I need a hero (To save me now)
I need a hero to save my life
A hero'll save me (Just in time)

I've gotta fight today
To live another day
Speaking my mind today (My voice will be heard today)
I've gotta make a stand
But I am just a man (I'm not superhuman)
My voice will be heard today
It's just another war
Just another family torn (My voice will be heard today)
It's just another kill
The countdown begins to destroy ourselves

I need a hero to save me now
I need a hero (To save me now)
I need a hero to save my life
A hero'll save me (Just in time)
I need a hero to save my life
I need a hero just in time
Save me just in time
Save me just in time

Who's gonna fight for what's right?
Who's gonna help us survive?
We're in the fight of our lives (And we're not ready to die)
Who's gona fight for the weak?
Who's gonna make 'em believe?
I've got a hero (I've got a hero)
Living in me
I'm gonna fight for what's right
Today I'm speaking my mind
And if it kills me tonight (I will be ready to die)
A hero's not afraid to give his life
A hero's gonna save me just in time

I need a hero to save me now
I need a hero (To save me now)
I need a hero to save my life
A hero'll save me (Just in time)
I need a hero (Who's gonna fight for what's right, who's gonna help us survive?)
I need a hero (Who's gonna fight for the weak, who's gonna make 'em believe?)
I need a hero
I need a hero
A hero's gonna save me just in time.- skończyła i tak dalej trwali w swojej „ małej” wojnie o to kto lepiej zaśpiewa…. Po dwóch godzinach śpiewania został ogłoszony remis. Ich występowi przyglądali się rodzice tej dwójki oraz dziadkowie chłopaka. Gdy zeszli ze sceny spytali się jednocześnie.
- Dlaczego lubisz te same piosenki co ja?!- dziewczyna posłała mu mordercze spojrzenie i ten nie został jej dłużny. Babcia chłopaka się zaśmiała.
- On musi znaleźć sobie dziewczynę dattebane.
- Mamo! Może niech on sam decyduje o swoim życiu miłosnym dattebayo.
- Nie. Ty bez mojej pomocy nie miał byś takiej żony jak Hinata dattebane!
- Ej cicho! Posłuchajcie lepiej dzieciaków.
- Kushino skarbie. Uspokój się.- poprosił ją Dark.
- Dobra! Ja idę. Pa.- rzekła.
Odwróciła się od nich i zaczęła śpiewać, tak aby Minato ją usłyszał ( My Immortal- Evanescence)- I'm so tired of being here
Suppressed by all of my childish fears
And if you have to leave
I wish that you would just leave
Your presence still lingers here
And it won't leave me alone

These wounds won't seem to heal
This pain is just too real
There's just too much that time cannot erase

When you cried I'd wipe away all of your tears
When you'd scream I'd fight away all of your fears
And I've held your hand through all of these years
But you still have all of me

You used to captivate me
By your resonating light
But now I'm bound by the life you left behind
Your face it haunts my once pleasant dreams
Your voice it chased away all the sanity in me

These wounds won't seem to heal
This pain is just too real
There's just too much that time cannot erase

When you cried I'd wipe away all of your tears
When you'd scream I'd fight away all of your fears
And I've held your hand through all of these years
But you still have all of me

I've tried so hard to tell myself that you're gone
But though you're still with me
I've been alone all along

When you cried I'd wipe away all of your tears
When you'd scream I'd fight away all of your fears
And I've held your hand through all of these years
But you still have all of me………