Kushina
siedziała na krzesełku. Cała kipiała ze złości i wstydu. Tak łatwo dała się
rozproszyć temu durniowi. Spojrzała hardo w oczy mężczyźnie , który przed nią
siedział. Nie obchodziło ją kto to jest ani jaką ma rangę. Chciała się na kimś
wyżyć a on był bardzo blisko…. „ Młoda!! Uspokój się.
Chcesz zdać ten egzamin to się opanuj.” Usłyszała w głowie swoją bestię.
Jęknęła.
- Możemy zacząć dattebamo?
- Powiedz mi. Co byś wybrała i dlaczego. Albo dokończyć misję albo uratować swoją przyszłą drużynę.
- Uratowałabym drużynę.- odpowiedziała od razu.
- Czemu?- zawsze na tej części nie wiedzieli co powiedzieć.
- Ponieważ młodzież jest naszymi następcami, bez nich nic już nie powstanie. Zadaniem każdego shinobi jest obrona królów. Bez nich nie przekażemy dalej naszych idei. Nie powstanie nowa przyszłość. Taka odpowiedź wystarczy, czy ma być dłuższa i bez sensu dattebamo?- założyła dłonie na piersi.
- Wystarczy. Możesz już wyjść.- Bee szybko wyszła z pokoju, trzaskając drzwiami. Wybiegła na dwór gdzie padał deszcz. Nic sobie z tego nie robiąc skoczyła na dach, położyła się na nim i spojrzała w niebo. Nagle na dachu przysiadł się młody Namikaze. Dziewczyna nic sobie z tego nie robiła, do puki nie zasłonił jej nieba swoją własną twarzą. Już chciała się podnieś i go z siebie zepchnąć, lecz ten wpił się w jej wargi. Jej pierwszym odruchem jakim było to zdzielenie go w twarz. I tak też zrobiła. Lecz po chwili złapała go za koszulę przyciągając do siebie namiętnie całując. Już mieli na tym poprzestać, lecz jakaś niewidzialna siła kazała im to pociągnąć. Chłopak przeniósł ich tylko w sobie znane miejsce. W chatce na obrzeżach wioski, zaczął całować jej szyję. Dziewczyna wplotła palce w jego włosy, przyciągając bliżej. Stali na podłodze, ona cały czas stojąc na palcach pogłębiając pocałunek. Schylił się, złapał ją za kolana, podniósł i ułatwił im zadanie. Tak z nią ruszył przed siebie dalej się całując. Ta popchnęła go i upadli na podłogę. Zaniosła się melodyjnym śmiechem. Słuchał tego z rozkoszą, jednak lepszą rozkoszą były jej usta, w które znów się zatopił. Dziewczyna pozbyła się jego koszulki i badała dłońmi jego idealny tors. Ten natomiast pozbył się jej spodenek i bluzki…. Tym czasem trwały walki końcowe egzaminu. Inoichi czekał tylko na odpowiedni moment. Dobrze wiedział o planie swego pana. Tylko czekał na znak. Była walka Saki z Amiho. Tylko czekać…. Nagle wybuchła arena! Każdy z obecnych shinobi wstał na baczność. Dziewczyny przerwały pojedynek, każda z nich włączyła swój rodowy kekkei genkai. Amiho zamarła. Złapała przyjaciółkę za rękę i szybko pognała w stronę wyjścia, lecz nie dobiegły nim nie zostały zabite. Sakoru z żądzą mordu podniósł się z miejsca i skoczył na arenę. Tak samo Mark i Dark. I zaczęli walkę aby inni mogli się ewakuować.
- Gdzie Kushina!?!?!
- Nie wiem!!- odkrzyknął Mark. Bliźniaki z rządzą krwi. Pobiegli do ojca, który walczył razem z Gaarą.
- Co się dzieje?!
- Nie wiem! Gdzie dzieci?!- krzyknął Namikaze. Gaara wraz z Naruto zaczęli się wycofywać, aby znaleźć dzieci i żony. Po kilku minutach znaleźli je.
- Gdzie Minato i Amiho?!- spytał zanim nie spojrzał na arenę. Tam ujrzał martwe ciało jego córeczki. I jego rodziców walczących! Hanabero z wielką siłą pokonywała kolejnych przeciwników, natomiast Żółty Błysk pilnował jej i eliminował tych silniejszych przeciwników. Byli dograną parą. Natomiast nasi kochankowie leżeli wtuleni w swoje ciała. Bee patrzyła w jego oczy, a on w jej. Jeździł dłońmi po jej plecach.
- Wypadało by wracać dattebamo. Nie uważasz?
- Nie chce mi się. Stanowisko Hokage może poczekać. Natomiast ty nigdy.
- Dobra. Ale ja mam zamiar jeszcze dziś stać się joninem. Tak więc rusz tą swoją seksowną dupę i chodź.- podniosła się i zaczęła szukać swoich ubrań. Minato cały czas się na nią patrzył. „ Już wiem co dziadek widzi w babci.” Z uśmiechem podniósł się, podszedł do niej i złapał w talii przyciągając do siebie.
- Wiesz, że jesteś cholernie seksowna?- wymruczał jej do ucha. Ta się zaśmiała.
- Teraz wiem. Ale to nie zmienia faktu, że trzeba iść na egzamin dattebamo. Masz.- wcisnęła mu w twarz jego ubrania. Sama szybko ubrała się w swój strój i pomogła się pośpieszyć chłopakowi. Gdy mieli już się przenieś pocałował ją namiętnie w usta.
- Powodzenia.- i byli na dachu areny. Co zobaczyli było potworne. Dziewczyna dostrzegła przegrywających kumpli.
- Chłopaki!!!!!- krzyknęła zeskakując z dachu a Minato za nią. Wykonała kilka pieczęci a przeciwnicy zostali przebici kolcami z lodu.- Co się stało dattebamo?!
- Kushina!! Minato!! Gdzieście byli do cholery?!
- To nie ważne…. Co się stało?!- spytał z rumieńcami chłopak. Dziewczyna nie była lepsza.
- Może nie tutaj!!
- Dajcie mi panowie chwilę dattebamo.- puściła do nich oczko i zatonęła w wirze walki. Użyła Techniki Demonicznych Luster Lodu i wyeliminowała wszystkich wrogów. Zakończyła technikę i wszyscy shinobi zeszli do podziemi. Przybysze dowiedzieli się, co się stało. W oczach jinchuriki Kuramy pojawiły się łzy.
- Niech tylko dorwę tego kto ją zabił!!- wściekły zacisnął pięści i uderzył w ścianę skalną. Kocica zakryła mu usta dłonią.
- Cicho!!- krzyknęła i każdy ucichł. Nasłuchiwali. Ale nikt oprócz jinchuriki nic nie wychwycił. Dziewczyna rozejrzała się po pomieszczeniu. Nigdzie nie było widać dorosłych.
- Gdzie nasi rodzice?!
- Nie ma ich!- do nich podeszli pozostali kandydaci na joninów. Bee dostrzegła tam Inoichiego.
- TY!!!! To wszystko przez ciebie!!!!- złapała go za fraki. Popchnęła na ścianę.
- Nie wiedziałem!! Jasne!? Myślałem, że to będzie rozmowa pokojowa!!
- Ten wasz król jedynie chce zniszczenia!! To moja królowa chce pokoju!! Plugawy strażnik!!
- To ty jesteś wojowniczką?
- Tak!- wzięła kilka uspokajających wdechów i go puściła.- Tak więc wiesz co zrobi?
- Z tego co widziałem to chce abyście wkroczyły. Naprawdę nie wiedziałem, że będzie chciał kogoś z ludzi zabić.- spojrzała na niego i wiedziała, że mówi prawdę. Westchnęła.
- Dobra. Dorośli walczą tam z nimi. Nie możemy być od nich gorsi. Wystarczy, że będzie tam jedna wojowniczka. A oto plan….- i zaczęła im tłumaczyć co i jak. Każdy na to przystał…. Gaara stworzył barierę chroniąc pod nią wszystkich dorosłych.
- To nie dla nas…- wysapała Tenten.
- Ale nie możemy się poddać dattebane!
- Mamo!- krzyknął wściekły Hokage. Hinata ze włączonym byakuganem obserwowała wszystko. Zatkała mężowi dłonią usta.
- Nasze dzieci są na polu walki!
- CO?!- krzyknął każdy. Gaara wymarnował resztki swojej czakry. Ujrzeli swoje dzieci stojące na czele z Kushiną Bee i Minato Namikaze.
- Co oni robią?!
- Wy zdechłe dupki!! Tak to było do was dattebamo!! Chyba przyszliście tu po wojowniczkę?
- Oraz dwóch strażników?!
- Oraz shinobi!!- krzyknęli z pewnością w głosie, oraz z wielkim gniewem.
- Tak więc…. Zapraszamy do tańca!!!- i ruszyli w ich stronę. Temaki wraz z Shikami użyły techniki klanowej ojca. Każdy z klany Hyuga i Namikaze aktywowali swoje kekkei genkai, tak samo jak z klanu Uchiha. Sakoru wyciągnął zwoje ze swoimi najlepszymi marionetkami i je przywołał. I rozpoczęła się walka na śmierć i życie…. Każdy z dorosłych zginął. Jedynie przy życiu zostali Minato i Kushina. dziewczyna użyła po raz kolejny techniki Demonicznych Luster. Została wraz z Minato przebita na wylot. Po raz pierwszy i ostatni powiedzieli.
- Kocham cię……………..
- Możemy zacząć dattebamo?
- Powiedz mi. Co byś wybrała i dlaczego. Albo dokończyć misję albo uratować swoją przyszłą drużynę.
- Uratowałabym drużynę.- odpowiedziała od razu.
- Czemu?- zawsze na tej części nie wiedzieli co powiedzieć.
- Ponieważ młodzież jest naszymi następcami, bez nich nic już nie powstanie. Zadaniem każdego shinobi jest obrona królów. Bez nich nie przekażemy dalej naszych idei. Nie powstanie nowa przyszłość. Taka odpowiedź wystarczy, czy ma być dłuższa i bez sensu dattebamo?- założyła dłonie na piersi.
- Wystarczy. Możesz już wyjść.- Bee szybko wyszła z pokoju, trzaskając drzwiami. Wybiegła na dwór gdzie padał deszcz. Nic sobie z tego nie robiąc skoczyła na dach, położyła się na nim i spojrzała w niebo. Nagle na dachu przysiadł się młody Namikaze. Dziewczyna nic sobie z tego nie robiła, do puki nie zasłonił jej nieba swoją własną twarzą. Już chciała się podnieś i go z siebie zepchnąć, lecz ten wpił się w jej wargi. Jej pierwszym odruchem jakim było to zdzielenie go w twarz. I tak też zrobiła. Lecz po chwili złapała go za koszulę przyciągając do siebie namiętnie całując. Już mieli na tym poprzestać, lecz jakaś niewidzialna siła kazała im to pociągnąć. Chłopak przeniósł ich tylko w sobie znane miejsce. W chatce na obrzeżach wioski, zaczął całować jej szyję. Dziewczyna wplotła palce w jego włosy, przyciągając bliżej. Stali na podłodze, ona cały czas stojąc na palcach pogłębiając pocałunek. Schylił się, złapał ją za kolana, podniósł i ułatwił im zadanie. Tak z nią ruszył przed siebie dalej się całując. Ta popchnęła go i upadli na podłogę. Zaniosła się melodyjnym śmiechem. Słuchał tego z rozkoszą, jednak lepszą rozkoszą były jej usta, w które znów się zatopił. Dziewczyna pozbyła się jego koszulki i badała dłońmi jego idealny tors. Ten natomiast pozbył się jej spodenek i bluzki…. Tym czasem trwały walki końcowe egzaminu. Inoichi czekał tylko na odpowiedni moment. Dobrze wiedział o planie swego pana. Tylko czekał na znak. Była walka Saki z Amiho. Tylko czekać…. Nagle wybuchła arena! Każdy z obecnych shinobi wstał na baczność. Dziewczyny przerwały pojedynek, każda z nich włączyła swój rodowy kekkei genkai. Amiho zamarła. Złapała przyjaciółkę za rękę i szybko pognała w stronę wyjścia, lecz nie dobiegły nim nie zostały zabite. Sakoru z żądzą mordu podniósł się z miejsca i skoczył na arenę. Tak samo Mark i Dark. I zaczęli walkę aby inni mogli się ewakuować.
- Gdzie Kushina!?!?!
- Nie wiem!!- odkrzyknął Mark. Bliźniaki z rządzą krwi. Pobiegli do ojca, który walczył razem z Gaarą.
- Co się dzieje?!
- Nie wiem! Gdzie dzieci?!- krzyknął Namikaze. Gaara wraz z Naruto zaczęli się wycofywać, aby znaleźć dzieci i żony. Po kilku minutach znaleźli je.
- Gdzie Minato i Amiho?!- spytał zanim nie spojrzał na arenę. Tam ujrzał martwe ciało jego córeczki. I jego rodziców walczących! Hanabero z wielką siłą pokonywała kolejnych przeciwników, natomiast Żółty Błysk pilnował jej i eliminował tych silniejszych przeciwników. Byli dograną parą. Natomiast nasi kochankowie leżeli wtuleni w swoje ciała. Bee patrzyła w jego oczy, a on w jej. Jeździł dłońmi po jej plecach.
- Wypadało by wracać dattebamo. Nie uważasz?
- Nie chce mi się. Stanowisko Hokage może poczekać. Natomiast ty nigdy.
- Dobra. Ale ja mam zamiar jeszcze dziś stać się joninem. Tak więc rusz tą swoją seksowną dupę i chodź.- podniosła się i zaczęła szukać swoich ubrań. Minato cały czas się na nią patrzył. „ Już wiem co dziadek widzi w babci.” Z uśmiechem podniósł się, podszedł do niej i złapał w talii przyciągając do siebie.
- Wiesz, że jesteś cholernie seksowna?- wymruczał jej do ucha. Ta się zaśmiała.
- Teraz wiem. Ale to nie zmienia faktu, że trzeba iść na egzamin dattebamo. Masz.- wcisnęła mu w twarz jego ubrania. Sama szybko ubrała się w swój strój i pomogła się pośpieszyć chłopakowi. Gdy mieli już się przenieś pocałował ją namiętnie w usta.
- Powodzenia.- i byli na dachu areny. Co zobaczyli było potworne. Dziewczyna dostrzegła przegrywających kumpli.
- Chłopaki!!!!!- krzyknęła zeskakując z dachu a Minato za nią. Wykonała kilka pieczęci a przeciwnicy zostali przebici kolcami z lodu.- Co się stało dattebamo?!
- Kushina!! Minato!! Gdzieście byli do cholery?!
- To nie ważne…. Co się stało?!- spytał z rumieńcami chłopak. Dziewczyna nie była lepsza.
- Może nie tutaj!!
- Dajcie mi panowie chwilę dattebamo.- puściła do nich oczko i zatonęła w wirze walki. Użyła Techniki Demonicznych Luster Lodu i wyeliminowała wszystkich wrogów. Zakończyła technikę i wszyscy shinobi zeszli do podziemi. Przybysze dowiedzieli się, co się stało. W oczach jinchuriki Kuramy pojawiły się łzy.
- Niech tylko dorwę tego kto ją zabił!!- wściekły zacisnął pięści i uderzył w ścianę skalną. Kocica zakryła mu usta dłonią.
- Cicho!!- krzyknęła i każdy ucichł. Nasłuchiwali. Ale nikt oprócz jinchuriki nic nie wychwycił. Dziewczyna rozejrzała się po pomieszczeniu. Nigdzie nie było widać dorosłych.
- Gdzie nasi rodzice?!
- Nie ma ich!- do nich podeszli pozostali kandydaci na joninów. Bee dostrzegła tam Inoichiego.
- TY!!!! To wszystko przez ciebie!!!!- złapała go za fraki. Popchnęła na ścianę.
- Nie wiedziałem!! Jasne!? Myślałem, że to będzie rozmowa pokojowa!!
- Ten wasz król jedynie chce zniszczenia!! To moja królowa chce pokoju!! Plugawy strażnik!!
- To ty jesteś wojowniczką?
- Tak!- wzięła kilka uspokajających wdechów i go puściła.- Tak więc wiesz co zrobi?
- Z tego co widziałem to chce abyście wkroczyły. Naprawdę nie wiedziałem, że będzie chciał kogoś z ludzi zabić.- spojrzała na niego i wiedziała, że mówi prawdę. Westchnęła.
- Dobra. Dorośli walczą tam z nimi. Nie możemy być od nich gorsi. Wystarczy, że będzie tam jedna wojowniczka. A oto plan….- i zaczęła im tłumaczyć co i jak. Każdy na to przystał…. Gaara stworzył barierę chroniąc pod nią wszystkich dorosłych.
- To nie dla nas…- wysapała Tenten.
- Ale nie możemy się poddać dattebane!
- Mamo!- krzyknął wściekły Hokage. Hinata ze włączonym byakuganem obserwowała wszystko. Zatkała mężowi dłonią usta.
- Nasze dzieci są na polu walki!
- CO?!- krzyknął każdy. Gaara wymarnował resztki swojej czakry. Ujrzeli swoje dzieci stojące na czele z Kushiną Bee i Minato Namikaze.
- Co oni robią?!
- Wy zdechłe dupki!! Tak to było do was dattebamo!! Chyba przyszliście tu po wojowniczkę?
- Oraz dwóch strażników?!
- Oraz shinobi!!- krzyknęli z pewnością w głosie, oraz z wielkim gniewem.
- Tak więc…. Zapraszamy do tańca!!!- i ruszyli w ich stronę. Temaki wraz z Shikami użyły techniki klanowej ojca. Każdy z klany Hyuga i Namikaze aktywowali swoje kekkei genkai, tak samo jak z klanu Uchiha. Sakoru wyciągnął zwoje ze swoimi najlepszymi marionetkami i je przywołał. I rozpoczęła się walka na śmierć i życie…. Każdy z dorosłych zginął. Jedynie przy życiu zostali Minato i Kushina. dziewczyna użyła po raz kolejny techniki Demonicznych Luster. Została wraz z Minato przebita na wylot. Po raz pierwszy i ostatni powiedzieli.
- Kocham cię……………..
******
Tak więc to koniec tego bloga.... Wiem. Jestem zła zabijając ich, ale taki miałam pomysł od samego początku i go nie zmienie!!!! Tak więc pech.
Ale na pożeganie wierszyck....
Stoisz na łące...
Kwiatów czujesz woń...
Widzisz moją dłoń....
Ufnie chwytasz ją....
Lecz po chwili zdajesz sobie sprawe...
Że jest cała we krwi...
Twojej krwi...
Patrzę na twą twarz...
I widzę przestraszone spojrzenie...
Lecz twarz całą we krwi masz...
Mojej krwi...
Zanim zamkniemy oczy na wieki...
Aktem miłości się pożegnamy...
Nasze usta stykają się....
I zastygamy tak...
Na wieki...
W wiecznej miłości.....
Mam nadzieje, że wiersz wam się podoba a oto kilka zdjęć na do widzenia :